Strony

wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 3

Tessa szła z Jem'em korytarzem ogromnego budynku, przytulając książkę do swojej piersi.
Carstairs opowiadał jej o instytucie i innych jego mieszkańcach.

- Charlotte i Henry są naprawdę mili. Nie to co Jessamine i Will.

- Aż tak źle? - zaśmiała się Tessa.

- Zależy. Will jest... prawie jak kot. Niby chodzi własnymi drogami i zainteresuje się kimś, kiedy trzeba, ale kiedy nie musi, to nie robi.

- A panna Jessamine?

- Ona jest arogancka. Zawsze stara się być damą. Nienawidzi być Nefilim, dlatego nie zabieramy ją na misje, a właściwie ona sama nie idzie. Dlatego proszę się nie przejmować jej krytykami.

Tessa pokiwała na zrozumienie głową. Dziwnie się czuła w obecności Jema. Ogólnie przez te pół roku czuła się nieswojo w jednym pomieszczeniu z panią Rochford lub innymi Nefilim. Na przykład jak była przez nich przesłuchiwana. Lecz kiedy szła obok Carstairsa... było zupełnie inaczej. Odkąd przyjechała do Londynu nie czuła się jeszcze bezpieczna i spokojna jak w tej chwili. Czuła, że Jem i prawdopodobnie też inni mieszkańcy instytutu nie będą jej krzywdzić jak mroczne siostry... ani nawet jak pani Rochford i jej córka.

- Może będziemy jednak po imieniu? - zaproponował Jem, stając przed jakimiś ciężkimi, drewnianymi drzwiami.

Tessa stanęła przed nim i z lekkim uśmiechem pokiwała głową. - Cieszę się. A teraz, pozwól, Tesso, że pokażę ci twój nowy pokój. - powiedział i nacisnął na metalową klamkę, otwierając drzwi, które cicho zaskrzypiały.

Tessa dała kilka kroków do środka i się rozejrzała. Pomieszczenie nie było ani za duże, ani za małe. Był z wielkości bardzo podobny, co jej pokój w domu ciotki Harriet.
Pokój miał jasno beżowe ściany, sufit i podłogę z ciemnego drewna. Po środku pokoju leżał, gruby brązowy, perski dywan, który miał kilka odcieni brązu, a także różne wzory.

Po lewej stronie, stało pięknie wyrzeźbione łóżko małżeńskie z ciemnego drewna. Pościel, poduszki inne pierzyny były białe. Po obu stronach łóżka stały małe stoliki nocne i jak wszystkie meble w pokoju były z ciemnego drewna. Nad łóżkiem zaś wisiał duży, stary obraz, który przedstawiał starą latarnie morską w czasie sztormu na tle morza i fal. Obraz był oprawiony w starą drewnianą ramkę, która ze starości się aż w niektórych miejscach łamała.

Przed sobą Tessa widziała okno obok, którego stała mała toaletka. Miała ona dużo szuflad i nie zajmowała dużo miejsca. Obok toaletki zaś stała piękna szafa. Na obu drzwiach był namalowany wzór jednej długiej łodygi konwalii.

Po prawej stronie, połowę ściany zajmował piękny parawan ze wzorem kwiatów i liści. Tessa podeszła bliżej, aby sprawdzić, co się znajduję zanim. Tak jak myślała. Wanna.

W całym pokoju znajdowały się dwie lampy. Jedna obok drzwi i druga nad wanną. Na toaletce stał jedynie potrójny, srebrny świecznik, a na stoliku nocnym jedna świeczka do zapalenia.

- Jest naprawdę pięknie. Nie trzeba było się tak trudzić. - powiedziała Tessa, odwracając się stronę Jema.

- Charlotte pewnie nie chciała, aby się pani czuła tutaj... niechciana.

- A powinnam? - spytała szatynka, uważnie się przypatrując chłopakowi, który się tylko lekko uśmiechnął.

- Oczywiście, że nie. Ty i panie Rochford jesteście dla nas bardzo znaczącymi i wyjątkowymi gośćmi. Nie mamy powodów czuć do was niechęci.

- Rozumiem. - mruknęła Tessa, podchodząc bliżej do łóżka i kładąc na nim książkę. - A gdzie pokój Natalie, Marii i Nate'a?

- Jestem pewien, że blisko. Zapewne na końcu korytarza lub...

- Niech to szlag z tymi bagażami... - przerwał im głos Willa, który właśnie popchnął nieco Jema, wchodząc do pokoju z walizkami w dłoniach i pod pachami. Postawił bagaże obok łóżka i głęboko odetchnął. - Bez obrazy, ale pani ma chyba kamienie w tych walizkach. - wydyszał Will, patrząc na Tessę, która zmierzyła wzrokiem walizki.

- A-ale... to nie moje. - wydukała zakłopotana dziewczyna. - Ja mam tylko dwie i są one brązowe, a nie pozłacane jak te. Te bagaże należą do mojego brata.

Will znieruchomiał i po chwili uderzył się płaską dłonią w czoło, klnąc cicho pod nosem.

- Nie klnie się przy damach, Will. - upomniał go Jem z lekkim uśmiechem.

Brunet tylko wywrócił oczy ku górze i złapał Jema za nadgarstek, starając się go pociągnąć w stronę bagaży.

- Ty zaniesiesz je przyziemnemu, a ja idę po bagaże panny Gray. - oznajmił pewnym głosem.

Jem tylko się cicho zaśmiał i z łatwością wziął wszystkie bagaże, po czym wyszedł.
Tessa tylko cicho zachichotała.

- Niech się pan cieszy, że nie dostał zadania noszenia bagaży pań Rochford. Każda z nich z siedem walizek.

- Może i ma pani racje. - przyznał. - Ale ja nie jestem od noszenia bagaży! Tak w ogóle, to może bądźmy po imieniu?

- Dobrze, Will. - uśmiechnęła się Tessa, dostrzegając jak kąciki ust chłopaka się nieco uniosły.
Wpatrywała się jeszcze chwilę w jego piękne błękitne oczy, póki nie przerwał im krzyk Marii dobiegający z korytarza.

- Sophie! Szybciej!

- Za kilka godzin kolacja. - ocknął się Will. - Idę po twoje bagaże, Tesso. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, to po prostu zawołaj Sophie.

- Sophie! - kolejny krzyk.

- Bierz przykład z panny Rochford. - polecił, chcąc zamknąć za sobą drzwi, wychodząc.

- Will? - Tessa o mało co nie zapomniała.

- Tak?

- Czy macie tutaj... książki? - spytała ostrożnie, bojąc się, że Herondale po prostu wyśmieje jej pytanie i powie, że Nefilim nie czytają. Lecz tak się nie stało.

- Po kolacji mogę ci pokazać naszą bibliotekę. - powiedział i wyszedł, zamykając skrzypiące drzwi.

4 komentarze:

  1. Musze zadać ci jedno ważne pytanie które zastanawia mnie odkąd założyłaś tego bloga
    Jessa czy Wessa?
    A rozdział boski czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne pytanie :)) Kocham Wessa, ale do Jessy też mnie diabelnie ciągnie :D

      Usuń
  2. Zobaczyłam że jest nowa notka i moja pierwsza reakcja to pisk xD Świetny *.* Z niecierpliwością oczekuję nexta xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę docZekać się nexta :*

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Jeśli tak, to zostaw ślad :3