Strony

środa, 13 maja 2015

Rozdział 9

Tessa poczuła, że znów jest w swoim ciele. Już nie była w ciemnej otchłani, lecz czuła, że leży na czymś miękkim i jest przykryta czymś grubym. Dookoła zaś słyszała stłumione szepty i głosy.

Spróbowała otworzyć oczy, ale powieki wydawały się ważyć tonę. Ponowiła próbę i po chwili udało się jej je rozchylić. Obraz był niewyraźny, ale po chwili ostrość się znów wyrównała.

Tessa zobaczyła, że przed jej łóżkiem stoi Charlotte patrząca się na nią z troską. A obok pani Branwell stali Will i Jem. Lecz w ich oczach nie było widać troski, tylko ulgę.

W tamtym momencie starała sobie przypomnieć co się właściwie stało... Niestety nic nie pamiętała. Jedynie co zostało w jej pamięci, to chwila w której pani Rochford kazała jej wziąć pierścionek i przemienić się w kobietę.

- Jak się czujesz? - spytała Charlotte.

- Trochę boli mnie głowa, ale po za tym dobrze. Co się właściwie stało?

- Miałaś lekcje z panią Rochford i... straciłaś przytomność. Za dużo razy się zmieniłaś, co cię wykończyło.

Tessa starała się coś sobie przypomnieć, ale niestety na marne. Tak czy siak lekcje zostały przerwane. Była pewna, że pani Rochford jest na nią wściekła, a w tej sytuacji, to bardzo źle. Co jeśli już coś zrobiła Nate'owi?!

- Muszę iść z nią... - urwała czując niemiłosierny ból w jej głowie, kiedy starała się podnieść. Złapała się za nią i ponownie opadła na poduszki. Po chwili ból ustąpił...

- Proszę cię, Tesso... nie teraz. Brat Enoch kazał ci odpoczywać.

"Ale ja nie mogę odpoczywać!" - pomyślała.

- Wystarczy mi herbata i będzie dobrze. - zapewniła Tessa.

- Nie, masz odpoczywać. O mały włos, co ci się nie stała poważna krzywda!

Tessa przewróciła oczami i westchnęła. Wiedziała, że pani Branwell nie da za wygraną, dlatego odpuściła.

- Ile mam tak leżeć?

- Najlepiej dwa lub trzy dni. - odezwał się Will.

- Ile?! - Tessa wytrzeszczyła oczy.

- Dwa lub trzy dni. - powtórzył Jem, patrząc na nią ze współczuciem.

- Już niech wam będzie, ale chcę porozmawiać z panią Rochford. Teraz!

Charlotte kiwnęła niechętnie głową, po czym razem z chłopcami wyszła z pokoju.

***

Jem wrócił do swojego pokoju. Will właśnie miał iść do swojego, kiedy poczuł jak dłoń Charlotte go zatrzymuje.

- O co chodzi? - spytał.

Pani Branwell westchnęła i pociągnęła go bardziej na bok.

- Ja pójdę po Natalie, a ty zostań tutaj. Będzie lepiej, jeżeli... będziesz miał ją na oku, kiedy będzie u Tessy, jasne?

Will kiwnął głową i schował się bardziej w głąb korytarza. Charlotte tym czasem zniknęła za rogiem, zza którego po kilku minutach wyszła Natalie. Wyglądała na wściekłą już, kiedy wchodziła do pokoju i zatrzasnęła z hukiem drzwi.

Chłopak wyciągnął stele, podszedł do drzwi i ją do nich przyłożył. Po chwili w obszarze, gdzie przyłożył stelę - uformował się obraz. Dokładnie widział Tesse leżącą i wpatrującą się ze strachem w oczach w panią Rochford.

***

Tessa przełknęła ślinę, widząc z jak wielką złością wpatruje się w nią pani Rochford.

- Przez ciebie Charlotte będzie mnie teraz winić, że to wszystko moja wina!

- I słusznie. - warknęła Tessa, podnosząc się nieco.

W tamtym momencie dostrzegła jak usta kobiety się zaciskają w wąską kreskę, a jej wzrok przeszywa ją na wylot. Była pewna, że gdyby Natalie umiała zabijać wzrokiem, to by już to dawno zrobiła... zaczynając od niej... od Tessy.

- Posłuchaj, ty niewdzięcznico... - zaczęła, siadając na łóżku i wskazując swoim długim palcem na Tesse. - jeśli jeszcze raz przez ciebie będę mieć kłopoty... to przysięgam na Anioła, że już nie będę taka łaskawa dla twojego brata.

Tessie zrobiło się gorąco. Jej serce zaczęło walić jak oszalałe, a do oczu zaczęły napływać łzy. Nie mogła uwierzyć, że pani Rochford przysięgła na Anioła. Doskonale wiedziała co oznacza ta przysięga. W domu mrocznych sióstr miała książkę o nocnych łowcach, więc miała czas, aby się wszystkiego poduczyć.

- Jak możesz? Co ja zrobiłam, że pani od początku nie mogła mi normalnie pomóc?

- Jesteś zmiennokształtną dziecko. I tak jak powiedziała Enklawa... twój ojciec był demonem. Mimo to, zgodziłam się ciebie przyjąć, bo byłam pewna, że jeśli razem będziemy współpracować, to możesz nam wszystkim się w przyszłości przydać.

- Czyli chciała mnie pani wykorzystać? - spytała Tessa z niedowierzaniem.

- Inaczej bym to powiedziała, ale tak też może być. Tak czy siak ja jeszcze nie skończyłam.

- Dalej chce pani prowadzić te lekcje? Dalej pani będzie próbować?

- Masz godzinę, aby się pozbierać i przyjść do mojego pokoju. To moje ostatnie słowo. - ostrzegła. Następnie wstała, wygładziła swoją granatową suknie i wyszła.

Tessa leżała oszołomiona z policzkami mokrymi od łez. Nie wiedziała już co robić. Nie miała dużego wyjścia, bo prawie wszystko prowadziło do dwóch rzeczy... bólu i smutku. Jeśli nie będzie się słuchać i się postawi, to Nate będzie cierpiał. A jeśli będzie się słuchać, to Natalie może ją wykończyć do ostatniego tchu, a nawet do ostatniej kropli krwi. Dlatego musi wybrać. I wybrała. Poświęci się dla brata i ciotki Harriet.

Wzięła głęboki oddech i otarła łzy rękawem od swojej jasnej koszuli. Następnie odkryła kołdrę i koc i mimo zawrotów głowy postarała się usiąść. W tamtym momencie do pokoju wpadł Will, trzaskając drzwiami. Podbiegł do Tessy i kucnął, aby spojrzeć jej w oczy.

- Czuje się lepiej. - szepnęła.

- Przestań w końcu kłamać. - syknął. - Wszystko słyszałem, rozumiesz? Całą waszą rozmowę.

W tamtym momencie Tessa znieruchomiała. Wzrok, który do tej pory miała wbity w podłogę - teraz przeniosła na Willa, który wpatrywał się w nią z wściekłością, ale i... zmartwieniem?

- Jak? Przecież drzwi były...

- A czy to ważne? Tak czy siak, znam prawdę i ty też. Pójdę powiedzieć Charlotte...

- Nie. - przerwała mu błagalnym tonem, przypominając sobie przysięgę pani Rochford. - Nic jej nie mów. Nie możesz!

- Ale, Tesso...

- Proszę. - szepnęła, łapiąc jego dłonie i upadając na kolana, przez co ich twarze znajdowały na tej samej wysokości. Wpatrywała się w jego piękne niebieskie oczy, które wyglądały jak cudowny ocean. Czuła, że skóra na opuszkach jego palców jest stwardniała, zapewne był to skutek lat treningów. - Proszę...

9 komentarzy:

  1. Biedna Tessa :( mam nadzieje ze Will jej pomoze
    Czekam na next ;* a rozdzual boski

    OdpowiedzUsuń
  2. Will musi jej pomóc. Wymyśl okropną śmierć dla tej baby. Aż mam łzy w oczach, tak mi żal Tessy. Przez ciebie wychodzę na bekse, nie płakałam nawet jak zginął Max a przy tym blogu przy prawie każdym rozdziale. Po prostu kocham to jak piszesz. Z niecierpliwością czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę tam wejść i osobiście wypatroszyć tą jędzę. No co za kobieta. Miejmy tylko nadzieję, że się poprawi i Tessa nie będzie cierpieć. Życzę weny.
    Tysja

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za **** * * **&& && & & & &&#&#;#;
    Dobrze ze Will wszystko słyszał. Niech powie wszystkim i niech ta jedzą straci wszystko. Nienawidzę jej (książkowej bohaterki, czy to wgl możliwe, jak można nienawidzić coś co nie istnieje?!) Rozdział genialny. Świetny. Super. Ehm mmm...... czekam na nexta błagam szybko bo będziesz mieć mnie na sumieniu//Karola

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutno :/
    Biedna Tessa...
    Supcio rozdział
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale smutny. Will jej musi jakoś pomóc, chociaż wspomóc psychicznie. Niesamowity rozdział. Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Will powiedz o tym. Trzeba pomóc Tessie. Niesamowity rozdział. Pozostaje mi tylko czekać na nekst. ♥ Julia

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój blog został dodany do: "Czytać znaczy żyć drugi raz".

    http://czytac-zyc-drugi-raz-rejestrblogow.blogspot.com/

    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Jeśli tak, to zostaw ślad :3