Magnus podszedł do Tessy, chowając fiolkę do kieszeni marynarki. Następnie spojrzał na dziewczynę z góry i westchnął.
- Proszę się nie patrzeć na mnie tak, jakby był Pan jakimś szalonym lekarzem i miał mnie zaraz pokroić. - nakazała stanowczo, po czym wyciągnęła dłoń i odwróciła głowę, chowając ją w zagięcie drugiej ręki. - Niech Pan to zrobi jak najszybciej. - szepnęła.
- Postaram się. - mruknął. Po tych dwóch słowach, Tessa usłyszała jak czarownik kładzie misę na podłodze, a następnie podwija nieco rękaw jej sukni. Chwilę później, poczuła jak ktoś do jej otwartej dłoni przykłada coś zimnego i twardego. Zacisnęła usta, czując jak ostry koniec sztyletu rozcina jej skórę od środka dłoni, po wnętrze nadgarstka. W końcu chłodna broń zniknęła, pozostawiając po sobie okropny, szczypiący ból. Przełknęła ślinę, wciąż trzymając zamknięte powieki. Opuściła rękę na dół, czując jak bardzo jej zdrętwiała przez ten krótki czas w górze.
Ciepła krew spływała po jej dłoni, farbując skórę na szkarłatny kolor. Słyszała ciche dźwięki kropel krwi, uderzających o metalowe naczynie.
- Teraz pozostaje nam tylko poczekać, aż misa się napełni, wtedy będę mógł przystąpić do leczenia. - usłyszała głos Magnusa, który zaczął się echem odbijać w jej głowie.
***
Minuty mijały, a po upływie każdej z nich Tessa czuła, że robi się co raz bardziej senna. Dłoń nadal pulsowała bólem, ale nie zwracała na to uwagi.
- Ile jeszcze? - spytała szeptem.
- Jeszcze kilka minut. - odpowiedział, wciąż siedząc obok niej i gładząc ją po włosach. Jego obecność i dotyk, który na sobie czuła, sprawiały, że łatwiej jej było zapomnieć o bólu. Ale mimo to, co raz bardziej miała wrażenie, że traci świadomość. Urywkowo miała wrażenie, że leży w swoim łóżku, ale w domu w Nowym Jorku, a po chwili tykanie zegara w domu Camille przywracało ją do rzeczywistości.
Zastanawiała się czy tak właśnie wygląda śmierć, po przez podcięcie sobie żył. Człowiek czuje ból, ale gaśnie on tak szybko, jak się zasypia. Widzi i słyszy się co raz mniej, aż w końcu człowiek zapada w głęboki sen, z którego nie potrafi się wybudzić.
"A co czuła ciotka Harriet, umierając?" wpadło jej pytanie do głowy. Chciała się go jakoś pozbyć, ale nie dawało jej spokoju.
Co mogła czuć Harriet, kiedy umierała? Sam ból? A może silniejszy był strach i myśli o tym jak Tessa i Nate poradzą sobie bez niej? Nie miała pojęcia, ale miała nadzieje, że ciotka zasnęła powoli, ledwo czując ból, tak jak teraz Tessa.
Nagle zza myśleń wyrwał ją przerażony głos Willa. Chciała otworzyć oczy i coś powiedzieć, ale nie miała siły. Głos chłopaka stawał się co raz bardziej stłumiony i cichy, a jego dłoń spoczywająca na jej włosach, co raz mniej wyczuwalna. W końcu mogła już tylko usłyszeć co raz wolniejsze bicie swojego serca.
Prowadziła ze sobą wewnętrzną walkę z ciemnością, która ją goniła w ciemnej otchłani. Na sobie miała białą, luźną suknie, która była niczym gwiazda. Jedynym światłem na nocnym niebie.
Biegła najszybciej jak mogła, ale ciemność była co raz bliżej i bliżej. W końcu się potknęła i nie mając siły wstać, zacisnęła powieki będąc gotową na przegraną... aż nagle jej suknia buchnęła jasnym i mocnym blaskiem. Tak jasnym, że nawet przez zamknięte powieki ją raziło w oczy. Przyłożyła obie dłonie do oczu, kuląc się.
***
Otworzyła powoli oczy, których powieki przestały już tyle ważyć. Patrząc przez zamazany obraz, wiedziała, że nie znajduje się już w ciemnej otchłani, lecz leży na czymś miękkim, w ciepłym pomieszczeniu.
Ostrość w końcu się wyrównała, dając jej oczom normalnie widzieć. Pierwsze co zobaczyła, to niebieskie oczy wpatrujące się w nią z troską.
- Will... - szepnęła, masując skronie.
- Tess...
Ujął jej dłoń, która nie była już cała we krwi, lecz oczyszczona i kilkakrotnie owinięta bandażem. Nie czuła już bólu, wręcz przeciwnie, czuła ulgę.
Zebrała w sobie siły i usiadła. Zakręciło jej się w głowie, dlatego szybko się za nią złapała.
- Czuję się jakby ktoś spuścił ze mnie całą krew i zastąpił ją wodą. - powiedziała, sięgając po swoje futro, które leżało przewieszone przez oparcie kanapy. Szybko je na siebie zarzuciła. Było jej zimno, a jej ciało przeszywały dreszcze.
- Magnus powiedział, że nie długo po wybudzeniu poczujesz się lepiej. A teraz chodź. - powiedział i pomógł jej wstać. Obejmował ją w pasie, tym samym podtrzymując, ponieważ jej nogi były jak z waty. Po kilku, danych krokach nareszcie odzyskiwała czucie w ciele.
- Muszę mu podziękować. - przypomniała sobie.
- Powiedział, że nie ma za co. A potem wrócił z Camille do sypialni. - wymawiając ostatnie zdanie, ściszył nieco głos. Tessa doskonale wiedziała, o co mu chodziło. Lekko się uśmiechnęła.
- Wracajmy do instytutu, padam z nóg. - szepnęła, kiedy wyszli na dwór, a Will zamknął za nimi drzwi.
- Dobrze, wracajmy.
***
Już kiedy tylko otworzyli drzwi instytutu, w środku powitała ich Charlotte. Z dość zmartwioną miną. Podeszła i przytuliła ich obojga z czułością.
- I jak? - spytała, patrząc na Tessę.
- Udało się. - dziewczyna zdobyła się na uśmiech. - Magnus pozbył się trucizny z mojej krwi i organizmu. Jestem zdrowa.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę! - ponownie uściskała ją z szerokim uśmiechem, ale Tessa doskonale widziała w oczach kobiety, że coś jest nie tak. Odsunęła się od niej i uważnie na nią spojrzała.
- Charlotte, czy coś się stało?
Uśmiech z twarzy kobiety znikł. Przełknęła ślinę i otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale z jej gardła nie wydobył się żaden dźwięk. W końcu odchrząknęła...
- Prosiłabym cię, Tesso, do mojego gabinetu. - powiedziała, a widząc, że Will właśnie chciał coś wtrącić, ostrzegła go gestem palca, aby zamilkł. - Tylko ona sama.
Tessa spojrzała przepraszająco na Willa i ruszyła za Charlotte do biblioteki. Szefowa instytutu zasiadła za biurkiem, kiedy Tessa usiadła na krześle przed nim. Zobaczyła jak kobieta bierze głęboki oddech.
- Zła wiadomość. - stwierdziła Tessa, a Charlotte współczująco kiwnęła głową. - O co chodzi tym razem?
- Konsul i Inkwizytor spotkali się osobno, aby omówić twoją sytuację. Napisali do mnie list, w którym napisali, że przysyłają najszczersze kondolencje, ale niestety nadal nie będą mogli cię wypuścić na wolność, ponieważ wciąż nie mają pewności co do ciebie i twojego talentu.
- Co?! A to co się nie dawno wydarzyło, to co...
- Wiem, że jesteś wściekła, ale wysłuchaj mnie do końca.
- Co jeszcze napisali?
- Że byłaś krótko pod okiem Natalie, która przysyłała im bardzo mało raportów o twoim zachowaniu, dlatego nadal nie mają pewności, że nie jesteś niebezpieczna.
- I co w związku z tym? Mnie też zamkną i każą mi się zmieniać? Tak jak to robiła Natalie?
- Napisali, że po egzekucji Mortmaina i jego współpracowniczek, zostaniesz odesłana na wieś. Towarzyszyć ci będą trzy służące, które są przyziemnymi ze Wzrokiem i Jessamine. Zgłosiła się, bo powiedziała, że sama chętnie wyrwie się od tego instytutu i poćwiczy przy okazji pisanie, kiedy pisać będzie o twoim zachowaniu i postępach.
Tessa nerwowo zaczęła przełykać łzy, byleby się nie rozpłakać. Co prawda poczuła lekką ulgę, że to Jessamine z nią jedzie, a nie jakaś inna obca kobieta na wysokim stanowisku. Lecz mimo to, wciąż nie zacznie nowego życia. Będzie musiała być pod kluczem i dalej być uważaną jako niebezpieczna zmiennokształtna.
- N-Na ile mnie tam wysyłają? - spytała, drżącym głosem.
Cisza. Charlotte przełyka ślinę. Cisza.
- Charlotte?! - podniosła głos, patrząc na nią zaczerwienionymi oczami.
- Na jeden rok.
Bardzo bym chciała wam podziękować za 24 795 wyświetlenia! <3 Jesteście kochani, bardzo wam dziękuję!!! A tak w ogóle nie dawno był III Ogólnopolski Zlot Nocnych Łowców! Był ktoś? Jeśli tak, to jakie wrażenia? Ja bardzo bym chciała pojechać na takie coś :))
Nie mogę uwierzyć że wysyłają biedną Tess na cały rok ( co za potwory bez serca) :(( Cieszę się że udało się Magnusowi uleczyć Tess :D Powiem szczerze że w głębi serca mam nadzię że Will gdy dowie się o wyjeździe Tessy wyruszy razem z nią ( to by było takie romantyczne <3) Okej dość bo za bardzo się rozczulam :P Pozdrawiam życzę weny i z niecierpliwością czekam na next <3
OdpowiedzUsuńBiedna Tessa :( czemu nie mogła zostać np w instytucie? Czemu musieli ja wysłać na wieś :/
OdpowiedzUsuńmam nadzieje ze skończy się tak że nigdzie nie pojedzie :)
czekam na next :*
PS: przepraszam za brak komentarza pod poprzednim rozdziałem :)
Boże... I co się stanie z nią i will'em?
OdpowiedzUsuńRany. Biedna Tessa, ale coś czuje, że Will pojedzie razem z Nią. A skoro Will to Jem jako jego parabatai też. Nie jestem fanką Jessy, ale Will i Jem jako parabatai Mnie rozwalają :D Rozdział cudo, nic dodać nic ująć. Czekam na next ...
OdpowiedzUsuń~ Evelyn
I że Tessa ma tam siedzieć ROK?! Współczuję. Ja bym chyba zbzikowała, jakbym tak musiała. I wreszcie Will powiedział jej, że ją kocha, a ona musi wyjechać. Po prostu... No ale mam nadzieję, że jakoś się to wszystko ułoży.
OdpowiedzUsuńTysja
Co będzie z Will' em i Tess?
OdpowiedzUsuńOna NIE MOŻE WYJECHAĆ NA ROK! NIE! Tessa jest teraz zdrowa i ma się cieszyć życiem, a nie wyjeżdżać na wieś! Mam nadzieję, że zminisz plany ci do Tessy ;)
OdpowiedzUsuń~Kate
Biedna Tessa. William musi być smutny. Czekam na nekst.
OdpowiedzUsuń