niedziela, 4 października 2015

Rozdział 33

- Propozycja? - powtórzyła, siadając na brzegu łóżka. Benedict zajął miejsce na krześle przed toaletką. - Nie wiem czy po ocenieniu naszych relacji, powinnam się w ogóle godzić na wysłuchanie pańskiej p r o p o z y c j i.

- Och, panno Gray, nawet najwięksi wrogowie mogą sobie składać propozycje, która wychodzi na dobre im obojgu.

- Proszę więc mówić. - westchnęła.

- Cóż, panno Gray... jak wszyscy wiemy, dziecko powinno przyjść na świat lada dzień, ale co wtedy? Nie wiemy, jakie będzie. W końcu będzie miało w sobie cząstkę krwi demona, co nie wróży dobrze. I tak jak pani już wie, to ja zdecyduję o jego losie, kiedy tylko się urodzi. - mówił i wstał, zaczynając krążyć po pokoju i wszystkiego dotykać. - Może ono zostać pod pani opieką lub - jeśli tak rozkażę - nawet i zostać skazane na śmierć.

Gwałtownie się podniosła, czując jak blednie. Posłała mężczyźnie pełne jadu spojrzenie.

- Jeżeli wyda pan taki rozkaz, przysięgam na dusze mojego brata, że stanę się pana największym wrogiem, który sprawi, że nie zazna pan spokoju już do końca życia... nawet po śmierci. Z radością pójdę do piekła, mogąc tam najpierw wysłać pana. - zagroziła. Mężczyzna patrzył na nią poważnie, starając się zachować zimną krew.

- Proszę mi nie grozić, szczególnie, że nie ma pani do tego powodu. Przecież wcale nie powiedziałem, że mam zamiar wydać rozkaz zgładzenia dziecka... ale zawsze mogę to zrobić. - w palcach obracał perłę, którą znalazł w szufladzie toaletki. - Oczywiście może temu pani zapobiec. - odłożył rzecz na miejsce i odwrócił się z rękoma splecionymi z tyłu.

Tessa wzięła głęboki oddech i przełknęła ślinę, nie mogąc zapanować nad walącym sercem. Wiedziała, że będzie musiała podjąć zaraz jakąś ważną decyzję. Ale wiedziała jedno: może na początek nie wyobrażała sobie siebie w roli matki, i choć nadal jest jej trudno, to doskonale wiedziała, że pękłoby jej serce, gdyby jej dziecku coś się stało. Ono było częścią jej, dlatego nie mogła dopuścić, aby jego życie było zagrożone.

- Co mam zrobić? - spytała ledwo słyszalnie.

- Doskonale pani wie, że to ja jestem teraz prawą ręką konsula i mogę robić prawie wszystko to co on. W skrócie - mam dużą władzę. Plan więc będzie wyglądał następująco: powije pani dziecko, następnie dostanie pani bardzo liczną sumę pieniędzy, które starczą pani na następne trzy lata. Wróci pani do Nowego Jorku, gdzie będzie już pani miała zakupione mieszkanie. Zapomni pani o Świecie Cieni i będzie żyła jak zwykła przyziemna, wychowując najzwyklejsze dziecko w niewiedzy o tym, co je otacza.

- A Will? Jest ojcem dziecka. - przypomniała.

- Wyrzeknie się dziecka i zapomni o pani. Może też oczywiście wyjechać z panią, ale będzie się to wiązało z wyrzeczeniem się run i wszystkiego, co się liczy do praw Nefilim.

Zamknęła oczy, czując jak napływając do nich łzy. Spłynęły po jej policzkach ciurkiem, kapiąc następnie na podłogę. Doskonale wiedziała, że Will tego nie zrobi. Wiedziała, co znaczy dla niego bycie Nocnym Łowcą. A nawet jeśli by to zrobił, nigdy by sobie tego nie wybaczyła.

- Proszę mi wyjaśnić, jakie zalety pańska propozycja zawiera, bo ja nie widzę żadnych.

- Enklawa będzie miała panią z głowy, a pani dostanie nareszcie to, co tak bardzo chciała - wolność i możliwość powrotu do domu.

- To było zanim zaczęłam spodziewać się dziecka! - uniosła się, robiąc gwałtowny krok w jego stronę. Stał nieporuszony.

- To pani decyzja. Nie muszę mówić z czym będzie się wiązać odmowa, bo już sobie wyjaśniliśmy. - powiedział oschle. - Panno Gray. - skłonił się lekko i wyszedł.

***

Stała nieruchomo, wpatrując się w okno ze łzami, które spływały cały czas po jej twarzy. W jej głowie cały czas odbijało się echo zamykanych drzwi.

Było jej trudno oddychać. Stała się brać głęboko powietrze i je wypuszczać, ale to nie pomagało. Jej próby uspokojenia się zakończyły histerią, w którą wpadła, starając się uciszyć przyłożeniem dłoni do ust. Podpierając się ramy łóżka, kucnęła, dusząc w sobie krzyk bólu, który wypełniał jej serce.

Musiała dokonać wyboru - dziecko albo inni.

Nie dając rady dłużej kucać, złapała się za włosy i upadła pośladkami na podłogę. Oparła się o łóżko, wybuchając cichym płaczem.

Znów mogła, a właściwie musiała stracić kogoś bliskiego. Nie potrafiła się do tego przyznać, ale w głębi duszy wiedziała, co musi zrobić. Jej wyborem było dziecko. Uważała, że tak będzie najrozsądniej. Kiedy wyjedzie, inni nie będą już mieli kłopotów, które niestety miewali z jej powodu. Będzie za nimi tęskniła i nadal chciało jej się płakać na myśl, że już nigdy nie będzie mogła ich zobaczyć.

Aczkolwiek był jeszcze jeden duży problem - Will. Rozstanie z nim, będzie... tak strasznie bolesne, że sama nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Kochała go... dlatego choć był ojcem dziecka... nie mogła ryzykować, że Will się dla niej poświęci i zrzeknie się swojego dotychczasowego życia, a co gorsza, zerwie więź ze swoim parabatai. Do końca życia żyłaby z poczuciem winy. Dlatego też nie mogła na to pozwolić. Rozumiała, że dziecko zostanie bez ojca, ale po prostu nie miała innego wyjścia. Musiała zrobić coś, aby Will... Will... ją znienawidził. Nie będzie do niej czuł żalu, ani nic z tych rzeczy. Myśl, że ją znienawidzi... była bolesna, ale tak będzie prościej, bo będzie przynajmniej miała świadomość, że on jej nie będzie chciał widzieć na oczy.

Wzięła głęboki oddech i podniosła się chwiejnie. Otarła łzy i przyszykowała kartkę i pióro. Usiadła na łóżku i kładąc kartkę na twardej książce, zaczęła pisać, starając się, aby jej wciąż kapiące łzy nie rozmazały atramentu.

Myślę, że to, co było pomiędzy nami... nie było prawdziwe, lecz tylko chwilowe. Ale ponieważ, to co zaszło pomiędzy nami miało konsekwencje, ja je przyjmę na własne barki. Wychowam dziecko sama. Z dala od tego magicznego świata, w którym jest samo cierpienie.

Przykro mi
Tessa

Jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie skłamała, jak teraz w tym liściku. Podpisując się, ręka jej się trzęsła. Poczuła lekką ulgę, kiedy nareszcie odłożyła pióro. Spojrzała na list, głęboko oddychając i spuszczając zapłakaną twarz. Krótki, bezczelny liścik. Jedyny ślad, który po sobie pozostawi. Nie ma opcji, aby jej nie znienawidził. Kiedy tylko on przeczyta ten list, Tessa stanie się dla niego nikim, z wyjątkiem samolubnej dziewki.

Zacisnęła mocniej zęby, składając list. Wstała i schowała list pomiędzy książkę, wypowiadając w myślach słowa: Boże, wybacz mi.

Otarła szybko łzy i spojrzała na zegarek. Chwila po jedenastej. Nie mogła dłużej tutaj siedzieć. Musiała wyjść się przejść. Wyjęła z szafy kremowo-brązową suknię i się w nią ubrała sama. Nie było to trudne, ale trochę czasu jej to zajęło. Włosy jak zawsze upięła w niskiego koka i gotowa skierowała się w stronę wyjścia. W duchu dziękowała losowi, że na nikogo się nie natknęła po drodze.

Będąc po za bramą instytutu, nareszcie poczuła wolność. Mogła chwilę odetchnąć od tego wszystkiego. Skierowała się więc w stronę parku.

Lekki jesienny wiaterek powiewał na jej twarz. Spacerowała po ścieżce, wśród gubiących liście drzew i obserwowała wszystko dookoła. Panie spacerujące w obecności przystojnych panów. Dzieci bawiące się w kupkach liści i matki, które starały się otrzepać ubrania swoich maluchów z brudu. Czując ból w plecach, postanowiła usiąść na jednej z ławek. Wzrok wbiła w ziemię, bo obecnie była bardzo interesująca.

- Mogę się dosiąść? - ocknęła się słysząc znajomy głos. Uniosła głowę, widząc Camille Belcourt. Jej blond włosy były upięte we francuskiego koka, a jej usta były brzoskwiniowe. Kobieta miała na sobie chabrową suknię z satyny, która idealnie opinała jej ciało. Na jej szyje zostało zarzucone czarne futro. Była naprawdę piękna.

Wiedziała, że jest w ciąży, ale naprawdę poczuła się dziwnie grubo w obecności wampirzycy.

- Oczywiście. - mruknęła i posunęła się nieco.

Kobieta z zadowoleniem usiadła i odchyliła głowę z zamkniętymi oczami w stronę słońca. Jej szyja jak i cała skóra były idealnie blade.

- Nie spodziewałam się tu ciebie zastać. Słyszałam, że teraz jesteś pod stałym nadzorem Nocnych Łowców... i to nie bez powodu. - otworzyła oczy i spojrzała na Tessę, schodząc powoli wzrokiem na brzuch dziewczyny.

- Nie lubię, gdy muszę co chwilę być pilnowana. Musiałam to znosić przez ostatnie pół roku na wsi. Chcę mieć chwilę spokoju chociaż przez godzinę.

- A oni wiedzą, że wyszłaś?

- Nie... nie wiem, ale raczej nie. Pewnie zaraz się zorientują i przybiegną spanikowani tutaj. - zaśmiała się bez krzty wesołości.

- Gdyby dawali ci robić co zechcesz, to tak jakbyś ich nie obchodziła. A kiedy tak bardzo się tobą zajmują i martwią się o ciebie, to masz pewność, że możesz im ufać i że cię nie opuszczą. Wiesz, że będą przy tobie zawsze i nie chcą, aby coś ci się stało. Doceń to, Tesso. Dziękuj losowi, że masz możliwość być otoczoną takimi osobami, szczególnie, że straciłaś w swoim życiu bliskie ci osoby.

- Ma pani racje. - kiwnęła głową. - Ale ostatnio mam... nieco słabsze nerwy. Pewnie mogę by uciążliwa.

- To przez ciąże, jestem pewna, że rozumieją. - Camille posłała jej lekki uśmiech. - A teraz wybacz, ale muszę już iść, bo obiecałam Magnusowi, że wrócę przed czternastą. Miło było. - wstała i poszła zanim Tessa zdążyła cokolwiek powiedzieć.

- Tessa! - usłyszała nagle krzyk.

Odwróciła ponownie i ujrzała biegnących do niej Cecily i Jema. Kiedy do niej dobiegli, oboje się uśmiechali.

- Dzięki Bogu! - westchnęła Cecily, ciężko oddychając.

- Spokojnie, poszłam tylko na spacer.

- Martwiliśmy się, ale również mamy inną sprawę. - na twarzy Cecily widniał szeroki uśmiech.

- Jaką?

- Zobaczysz. - Jem pomógł jej wstać i we trójkę wrócili do instytutu.

***

- Coś się stało? Dziwnie się zachowujecie. - zaniepokoiła się Tessa, kiedy ci, trzymając ją za ramiona prowadzili ją w stronę jej pokoju. - Jeżeli macie zamiar mnie zamknąć w pokoju, to przysięgam, że nie ujdzie wam to na sucho. - zagroziła, ale w tym samym momencie znaleźli się w jej pokoju, gdzie zobaczyła Willa, stojącego obok... obok... obok kołyski, która stała tuż przed jej łóżkiem. Mebel został zrobiony ze starannie wyrzeźbionego drewna i przyozdobiony kilkoma, złotymi dodatkami. W środku znajdował się już cienki materac, kocyk, cienka pierzyna... i mały, brązowy, pluszowy miś z niebieską kokardką wokół szyi.

- Jeżeli teraz nie przestaniesz się na mnie złościć, to przysięgam Na Anioła, że ja też się przestanę do ciebie odzywać. - zagroził brunet i odsunął się, gdy Tessa z walącym sercem podeszła do kołyski. Poczuła jak do jej oczu napływają łzy, na myśl, że nie długo w tej kołysce będzie spał jej syn i na myśl, że z powodu tej niespodzianki, którą Will jej dzisiaj podarował, jeszcze trudniej jej będzie się z nim rozstać.

W jednej sekundzie do niego przyległa, wtulając się w niego mocno, i łzami mocząc jego kamizelkę i koszulę. Kiedy ona oplotła jego szyję rękami, ten ją objął w pasie.

UDAŁO MI SIĘ WSTAWIĆ ROZDZIAŁ! XD Tak w ogóle przypominam, że już zbliżamy się do końca tej opowieści :(( Ale tym samym się również zbliżamy do nowego opowiadania o Darach Anioła, w którym (uwaga to miał być sekret) będziemy mieli trójkącik miłosny. I wiecie, że zawsze obiecuję coś na konkretną datę, ale często wstawiam to wcześniej. Obawiam się, że z nowym blogiem będzie dzisiaj podobnie. Także serdecznie was zapraszam na zajrzenie na nowego bloga o Darach Anioła (KLIK-KLIK-KLIK)! Jest już prolog, rozdział !, bohaterowie i spis treści. Następny rozdział ukaże się (teraz mówię serio. Nie pojawi się wcześniej) po zakończeniu obecnego o DM :*

4 komentarze:

  1. Co tu dużo mówić cudo jak zawsze *.* nie mogę się doczekać next i błagam wymyśl coś bolesnego dla Benedicta niech zginie w wielkich cierpieniach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie, nie!
    Nie możesz skończyć. Złamiesz mi serce... Także błagam Cię na kolanach, nie kończ tak szybko, lub chociaż jeszcze kiedyś wróć do Diabelskich Maszyn, bo blogów o takiej tematyce jest... Praktycznie zero.
    Rozdział oczywiście piękny. Tylko dlaczego życie tych nastolatków musi być takie ciężkie? Mam nadzieję, że wszystko się ułoży...
    ~Gray

    OdpowiedzUsuń
  3. Przed Tess trudny wybór.....
    Rozdział super!
    PS.Lece czytać twojego nowego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże ... Co zrobi Tessa ? Czekam NIECIERPLIWIE na next <3<3<3 i powodzenia w szkole

    ~ Evelyn

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Jeśli tak, to zostaw ślad :3