piątek, 5 czerwca 2015

Rozdział 21

Cecily i Gabriel zasiedli do okrągłego stołu, dołączając tym samym do Willa, Jema i Tessy, którzy akurat byli w trakcie jedzenia rogalików i picia herbaty.

- Jak się spało? - odezwał się po chwili Will, ukrywając uśmiech.

- Myślisz, że o niczym nie wiem? - odpowiedział Gabriel. Cecily zamknęła powieki, popijając herbatą, po czym je otworzyła. Z trudem powstrzymywała się od kopnięcia Gabriela pod stołem.

- Siostrzyczko, zdaje mi się lub o czymś wczoraj rozmawialiśmy?

- To nie jej wina. Ja sam to dziś odkryłem, kiedy wstałem. Zapomniałeś, że wentylator jest tuż obok mojego łóżka?

- Mów, co chcesz, LIGHTWORM. Ja i tak wiem, że to Cecily wszystko wypaplała.

Dziewczyna westchnęła, klnąc cicho pod nosem. Wiedziała, że Will jej tego nie odpuści i wpuści te szczury do jej pokoju. - A ty co tak cicho siedzisz, Cecily?

Brunetka odwróciła się w stronę brata.

- Zapomniałeś, że tylko winny się tłumaczy? - odgryzła się.

- I tak wiem, że to ty mu powiedziałaś.

- Owszem - przyznała Cecily, co wywołało wyraźne zaskoczenie na twarzy Willa. - i możesz wpuścić te przeklęte szczury do mojego pokoju, ale wiedz, że się więcej do ciebie słowem nie odezwę i opowiem wszystkim o zdarzeniu z kaczkami, kiedy byliśmy mali!

Cecily, widząc skamieniałą minę brata - dumnie się wyprostowała, wzięła sztućce i zaczęła jeść rogalika.

- Ty, mała... - zaczął Will, ale Jem mu przerwał.

- Dzisiaj ma się odbyć bal dla pasażerów pierwszej klasy. W zaproszeniu piszę, że ma być również bankiet.

- Tańce! - uradowała się Cecily. - To świetnie! Możemy się przygotować razem! - spojrzała na szatynkę.

- Ja... nie idę. - powiedziała Tesso, spuszczając wzrok i biorąc łyk herbaty.

- Co? Dlaczego?

- Bale, to nie moja rzecz. Wolę zostać w kabinie i coś poczytać.

Cecily westchnęła zasmucona i ukradkiem zerknęła na Willa, który wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. 

- Ty też nie pójdziesz, Cecily. - powiedział po chwili jej brat.

- Co?! - uniosła się tak, że kilku innych pasażerów spojrzało w ich stronę.

- Dojrzałych mężczyzn wpuszczą, ale nie wiem czy ciebie. W końcu... nie wyglądasz dojrzale i nawet nie masz partnera.

Dziewczyna właśnie miała znaleźć jakąś wymówkę, kiedy...

- Skąd wiesz, że nie ma? - wyprzedził ją Gabriel. - Ja i Cecily byliśmy już wcześniej poinformowani o tym balu. Ponieważ oboje nie mamy partnerów, to postanowiliśmy, że pójdziemy na niego razem jako znajomi, prawda?

- Prawda. - uśmiechnęła się Cecily po krótkiej chwili wahania. Była tylko ciekawa czy Gabriel zrobił to tylko dlatego, bo chciał jej pomóc czy może dlatego, bo chciał popatrzeć jak Will wyraźnie się teraz denerwuje?

- Róbcie co chcecie. - mruknął Will.

***

Po śniadaniu wszyscy zaczęli się rozchodzić. Jedynie Cecily zaczęła biec za Gabrielem.

- Gabrielu! - krzyknęła za nim. Zdezorientowany się zatrzymał i zaczekał na zdyszaną dziewczynę.

- O co chodzi?

- Dlaczego mi pomogłeś? - spytała prosto z mostu, kiedy jej serce się nieco uspokoiło.

- W jakim sensie? - zmarszczył brwi.

- Dlaczego zaoferowałeś się na mojego partnera?

Chłopak westchnął i ruszył wolnym korkiem wzdłuż korytarza.

- Z dwóch powodów. Bo chciałem zobaczyć jak Willowi siadają nerwy i chciałem ci się odwdzięczyć.

- Za co? 

- Za powiedzenie mi o wentylatorze. Gdyby nie ty, to nigdy bym się nie domyślił. - Cecily dostrzegła na jego twarzy lekki uśmiech. - A tak w ogóle... o co chodzi z tymi kaczkami?

Teraz to Cecily nie mogła powstrzymać uśmiechu, który sam wpłynął na jej twarz. Chłopak widząc to, trzymał wzrok skupiony na jej twarzy. Brunetka poczuła jak serce zaczyna jej szybciej walić...

- To bardzo ciekawa historia z dzieciństwa... a właściwie trauma. - zaczęła.

***

Gabriel nie mógł się przestać trząść ze śmiechu, kiedy Cecily skończyła opowiadać. Oboje musieli usiąść na jedną z ławek, które były na dworze. 

Chłodny wiatr wiał od morza, ciągle zmieniając kierunek. Zimne krople wody, które wyrzucały wysokie fale - lądowały na sukni Cecily i spodniach Gabriela. Lecz im i tak było ciepło. Obojga ich puls był szybki, przez mocno bijące serca.

- Nie mogę... uwierzyć, że... ten głupek boi się... kaczek! - krzyczał Gabriel, zanosząc się od śmiechu. Wiedział, że Will uważał się za kogoś, kto się nikogo i niczego nie boi, ale po tej historii, to już sam zaczął wątpić w jego "odwagę".

- Nie wolno ci o tym nikomu mówić! - zagroziła Cecily, starając się również opanować śmiech. - Will mnie zamknie w kabinie do końca rejsu, jeśli się dowie, że ci powiedziałam!

- Nie powiem, postaram się zachować to dla siebie. - zapewnił, wpatrując się w nią, kiedy jej wzrok był utkwiony w horyzont. Kosmyki jej czarnych włosów wypadały z upiętego na bok koka. Niektóre wiatr zarzucił na kark, a niektóre na jej twarz, przez co dziewczyna co chwilę musiała je odgarniać.

Jej niebieskie jak niebo oczy... tak bardzo się odznaczały od pochmurnego nieba i szaro-niebieskiego morza.

- Zostajesz w instytucie na stałe? - spytał, bo pytanie ciągle go nurtowało.

- To zależy. - powiedziała, wciąż trzymając wzrok utkwiły w horyzoncie.

- Od czego?

- Od... od... od wszystkiego. Od tego jak sytuacja się potoczy. Od tego czy bycie Nocną Łowczynią mi się spodoba. A przede wszystkim od tego, czy Will... - urwała, jakby słowa nie potrafiły jej przejść przez gardło.

- Czy Will, co?

- Czy Will się w końcu zgodzi wrócić ze mną do Walii lub chociaż napisać list do rodziców, mimo iż jest to zabronione. - wytłumaczyła. Gabriel dostrzegł jak Cecily zaciska dłonie w pięści, trzymając je na swoich kolanach.

- To dlatego przyjechałaś? By go na to namówić?

- Tak, ale również dlatego, bo chciałam go zobaczyć. W dzieciństwie byliśmy ze sobą bardzo zżyci. Kiedy od nas odszedł... miałam ciężki okres. - Gabriel widział jak dziewczyna co chwilę przełyka ślinę lub zaciska usta w cienką kreskę, byleby nie uronić ani jednej łzy. Lecz po chwili już nie dała rady powstrzymywać wspomnień i słona łza spłynęła po jej policzku. Szybko odwróciła głowę i otarła policzek.

- Przykro mi. - powiedział i położył dłoń na jej pięściach, które się po chwili nieco rozluźniły. To jedyne co w tej chwili mógł powiedzieć i zrobić.

***

Tessa siedziała w swojej kabinie na fotelu i czytała książkę, którą wcześniej znalazła w instytucie. Lecz z każdą przeczytaną stroną, Tessy samoocena o sobie spadała. W pewnym momencie już miała dość i zatrzasnęła książkę z hukiem, rzucając ją następnie na podłogę.

Schowała twarz w dłoniach, ciężko oddychając. Och, jak bardzo by chciała już dopłynąć do Nowego Yorku! Lecz jej "marzenie" spełni się dopiero pojutrze. Jej rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.

Niechętnie wstała i otworzyła drzwi. W progu zobaczyła kobietę w młodym wieku. Widać było, że była służącą. Na rękach trzymała zaś duże, prostokątne, białe pudło.

- O co chodzi? - spytała zdezorientowana Tessa.

- Mam panience pomóc się wyszykować na bal i przekazać ten oto prezent. - wytłumaczyła dziewczyna.

Wciąż nie wiedząc o co chodzi, wpuściła dziewczynę i zamknęła za nią drzwi. Służąca postawiła pudło na łóżku i lekko dygnęła.

Tessa podeszła do brzegu łóżka i otworzyła pudło. To co zobaczyła, odjęło jej mowę. Na dnie pudła była starannie złożona suknia (kiedy link się otworzy, kliknij na obrazek sukni dwa razy, aby ją pomniejszyć). Na niej zaś leżał czarny naszyjnik ze złotymi diamencikami, rękawiczki koloru końcówek falban sukni i pantofle. A na tym wszystkim złożony na pół liścik. Drżącymi dłońmi wzięła go i zaczęła czytać.

Dla mojej pięknej róży bez kolców.

Tessa stała chwilę nieruchomo, wciąż wpatrując się w kawałek papieru, który po chwili odłożyła.

Kto by chciał przesłać jej suknie balową? I skąd by wiedział, że ona nie ma własnych...? W tamtej chwili przyszła jej do głowy jedna osoba, której powiedziała szczerze, dlaczego nie mogła iść na bal.

- Will. - szepnęła, ale po chwili się otrząsnęła. Przecież Will nie nazwałby jej "swoją piękną różą bez kolców". Zaklęła cicho w duchu, nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć.

- Czy możemy się zacząć ubierać? - spytała służąca.

Tessa westchnęła i spojrzała na zawartość prezentu. Opuszkami palców przejechała po miękkim materiale i innych dodatkach. Po chwili spojrzała na służącą i pokiwała głową.

Skoro dostała piękną suknie balową... to żal by było jej nie wykorzystać, akurat kiedy miała na to okazję.

***

Po czterdziestu minutach była gotowa. Ubrana w piękną suknie, która miała kolor coś pomiędzy bardzo jasno fioletowym, a białym. Koniec falbanek miała złoty, zupełnie jak jej pantofle i gładkie rękawiczki zrobione z cienkiego i delikatnego materiału. 

Jej włosy zostały upięte w koka, jeden kosmyk zwisał swobodnie z boku jej twarzy. Czarnego naszyjnika od sukni nie zakładała, wolała zostawić swojego złotego aniołka, który - jej zdaniem - pasował o wiele lepiej.

Służąca poprawiła jej lekki makijaż, ściskając jeszcze lekko jej policzki, które po chwili nabrały delikatnych rumieńców.

- Proszę. - dziewczyna podała Tessie jeszcze białą kopertę z zaproszeniem.

- Dziękuję. - mruknęła, biorąc biały papier. Właśnie miała wychodzić, kiedy się zatrzymała... - Od kogo jest ta suknia?

- Nie wiem, panienko. Jedna z moich znajomych kazała mi ją panience zanieść i pomóc się wyszykować.

Tessa pokiwała na zrozumienie głową i bez słowa wyszła, starając się kierować do sali, gdzie pewnie już się zaczął odbywać bal i bankiet.

Nie wiedziała czemu, ale strasznie się denerwowała...

***

Kiedy nareszcie doszła do podwójnych szklanych drzwi, u których była kolejka - była pewna, że to musiało być tutaj. Panie w wystawnych sukniach i panowie w eleganckich garniturach z laską w dłoniach.

Tessa stanęła za nimi i zaczekała, aż będzie jej kolej. Po kilku minutach stanęła przed starszym mężczyzną, który brał zaproszenia.

- Kopertę, proszę.

Tessa podała mu to o co prosił. Mężczyzna przejrzał zawartość koperty, po czym się uśmiechnął i wpuścił Tessę do środka.

Kiedy ujrzała salę, zmarła...

Ogromny parkiet, na którym tańczyli ludzie. Dookoła stały stoliki i stoły z potrawami, deserami i winami. Całe pomieszczenie oświetlał ogromny, kryształowy żyrandol, zwisający z sufitu, a w powietrze wypełniał cudowny dźwięk melodii, grającej przez orkiestrę w rogu.

- Wow... - wymsknęło się Tessie, kiedy wchodziła głębiej.

Wzrokiem zaczęła szukać innych. Na parkiecie dostrzegła tańczących razem Cecily i Gabriela. Siostra Willa wyglądała przepięknie. Jej włosy zostały częściowo upięte, co pozwalało im wirować w powietrzy razem z jej piękną, niespotykaną, niebieską suknią.

Po chwili, przy jednym z bogato nakrytych stolików, dostrzegła Willa i Jem'a. Wzięła głęboki oddech i skierowała się w ich stronę. Kiedy była wystarczająco blisko, a oni wciąż jej nie zauważali, odchrząknęła.

- Mogę się dosiąść? - spytała, a spojrzenia chłopców od razu powędrowały ku niej.


Bardzo chciałam wam podziękować za 7 480 wyświetleń!!! Jesteście kochani <3<3<3 Mam nadzieję, że rozdział się podobał, mimo iż zbytnio się w nim nie działo :/
PS. A wy kogo wolicie? Jessa czy Wessa?

11 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Kocham obie pary i decyzja jest cholernie trudna. Cieszę się, że historia potoczyła się tak a nie inaczej. Zarówno Jem jak i Will są kochani, ale chyba trochę bardziej lubię Willa. Coś mi się wydaje, że to on dał jej tą sukienkę. Gabriel i Cacily, kolejna kochana para.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wessa <3<3<3
    A także Gacily ? Gabily ? ( Gabriel i Cecily nwm jak to napisać )
    Uwielbiam ten rozdział
    Czekam na next
    Pozdrawia
    Wierna Fanka <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wessa. Ogólnie jestem za Horondalami. Super rozdział. Czekam na nekst. ♥ Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za pomyłkę. Piszę z telefonu

      Usuń
  4. Wessa rozdział bajeczny//Karola

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział
    Chce wiedzieć się kogo ta suknia xD
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzual cudowny <3
    Czekam na next
    A co do pytania to nie potrafie odpowiedziec bo kocham obie pary

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym Cię z całego serca zaprosić na nowe ff: http://dearchloe-fanfiction.blogspot.com Mam nadzieję, że znajdziesz czas bo GWARANTUJĘ ŻE NIGDY NIE SPOTKAŁAŚ PODOBNEJ FABUŁY ☺
    Liczę na komentarz i ściskam mocno! ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdział! Od paru dni śledzę twego bloga, poleciła mi go kuzynka.
    Zapraszam na mojego http://nie-zawszejest-kolorowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Jeśli tak, to zostaw ślad :3