Ponieważ mieli dla siebie zawsze dużo prywatności, nie musieli ukrywać swoich uczuć i mogli się sobie zwierzać ze wszystkiego. Tessa zawsze mogła na nim polegać, ale ostatnio Will zaczął ją nieco drażnić. Zawsze kiedy wracali wieczorami do domu, to on od razu proponował jej położenie się spać lub, kiedy od czasu do czasu miewała bóle, to biegł po służące, panikując, że ona zaczyna rodzić. Ale w głębi serca i tak była szczęśliwa, że to on tutaj jest, a nie Jessamine.
***
- "Pragnę, by pani wiedziała, że była pani ostatnim marzeniem mej duszy! Pomimo upadku nie upadłem tak nisko, by widok pani i pani ojca oraz waszego domu, który potrafiła pani uczynić prawdziwym domem, żeby to wszystko nie zbudziło we mnie dawnych cieni, o których myślałem, że na zawsze umarły. Od kiedy panią poznałem, czuje wyrzuty, których myślałem już nigdy nie czuć, słyszę głosy wzywające mnie naprzód, o których myślałem, że zamilkły na wieki. Mam jakieś niejasne pragnienie walki, dokonania czegoś, zaczęcia czegoś od początku, wyzwolenia się z więzów gnuśności i rozpusty! Chciałbym znów walczyć jak dawniej! Sen, tylko sen, który kończy się niczym, który zostawia śpiącego tam, gdzie spał, ale pragnę, by wiedziała pani, że to pani natchnęła mnie tym snem!".*
- Uwielbiam jak mi czytasz. - powiedziała z lekkim uśmiechem, okryta cienkim kocem i wyciągnięta na kanapie w salonie. Opierała się o jego klatkę piersiową, czując przyjemne ciepło bije od jego ciała, a także od kominka obok.
Na dworze był już chłodny wieczór, dlatego tym razem postanowili wrócić szybciej z nad stawu.
- Mi też sprawia to dużą przyjemność. - powiedział cicho, dłonią lekko masując jej ramię. Drugą zaś ją obejmowała, cały czas trzymając przy sobie.
Głowę oparł o jej głowę i westchnął. W pomieszczeniu panowała cisza, jedynie co można było usłyszeć, to dobiegający z kominka dźwięk iskrzącego się ognia. Wpatrywała się w niego jak zahipnotyzowana, rozkoszując się tą cudowną, spokojną chwilą.
- Pani Wetherby cię badała? - spytał.
- Tak. Jest bardzo aktywny i dobrze się rozwija.
Cisza. Cisza. Cisza.
- Jak damy mu na imię?
I wtedy zamrugała kilka razy, jakby właśnie się obudziła. Wzięła głęboki oddech, rozumiejąc, że Will ma racje. Chłopiec nie miał imienia.
- Nie wiem, ale na drugie ma mieć Nathaniel. - oznajmiła.
- A na pierwsze?
- A jakie ci się podoba?
- Hmm... co powiesz na Christopher? Christopher Nathaniel.
- Ładnie... a Philip? Philip Nathaniel.
- Też ładnie, ale wolę Christophera.
- A ja Philipa.
- Christopher.
- Philip.
- Christopher.
- Philip.
- Zrobiłam herbatę. - przerwała im służąca, stawiając na stoliku tackę z dwiema, parującymi filiżankami. Kobieta dygnęła i odeszła.
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - zagroził, a Tessa jedynie cicho zachichotała, ale zanim uśmiech zniknął z jej twarzy, w środku poczuła jakby coś ją... kopnęło. Od środka. Wzięła szybki oddech, siadając i łapiąc się za brzuch.
- Co się dzieje? - spytał, gwałtownie wstając. Usiadł na brzegu kanapy, kiedy tym czasem Tessa się położyła na poduszce, dłonią wodząc po swoim brzuchu.
- Po prostu... coś poczułam. - wytłumaczyła, a na jej twarzy błąkał się uśmiech. I znowu to uczucie. - Znowu. - szepnęła i wzięła dłoń Willa, przykładając ją w odpowiednie miejsce. Chłopak jedynie zmarszczył brwi, spuszczając wzrok... I znowu kopnięcie. Teraz on też to poczuł, bo na jego twarz wpłynął szeroki uśmiech. Też wyszczerzyła zęby.
- Czy... czy to...? - motał się, ale ona odpowiedziała mu jedynie kiwaniem głowy. - Faktycznie jest aktywny. - przyznał i przyłożył ucho do brzucha. Tessa przyłożyła dłoń do włosów Willa, uśmiechając się. Czuła, że dziecko się w niej rusza i ponownie kopie. Jej serce zalała fala ciepła i miłości, przez co do jej oczu napłynęły łzy.
- Co tu tak wesoło? - głos pani Wetherby rozległ się w wejściu. Blondynka podeszła bliżej i widząc pozycje Willa, uśmiechnęła się. - Kopie?
- Bardzo. - odpowiedział brunet, prostując się.
- Wybraliście już imię? W końcu to już nie długo.
- Jeszcze się zastanawiamy.
- No tak, najważniejsze jest nazwisko. - stwierdziła kobieta. - Herondale lub Gray. Trudny wybór. - stwierdziła, cmokając. Następnie wyszła bez słowa.
Oboje spojrzeli na siebie z poważną miną.
- Gray
- Herondale. - powiedzieli w tym samym czasie swoje nazwiska.
- Do tej rozmowy też jeszcze wrócimy. - powiedziała.
*Opowieść o dwóch miasach - Charles Dickens
Przepiękne. Will jest taki przewrażliwiony <3<3<3 ( ale lepsze będzie określenie : kochany ). Czekam na next :)
OdpowiedzUsuń~ Evelyn
PS Syn Wessy to będzie James ( Jamie ) Herondale ?
Tak było w książce, a u mnie będzie inaczej :*
UsuńAch, te spory.
OdpowiedzUsuńPiękny i roczulający rozdział. Niemożliwością jest opisanie moich uczuć po przeczytaniu go. Czuję się taka... Spełniona?
Według mnie dziecku powinni dać dopiero, kiedy je już zobaczą. Może się okazać, że Christopher w ogóle nie bedzie do niego pasować. No, ale wybór należy do Ciebie.
~ Gray
Pomyślałam, że wybór mogłabym dać też wam ;)
UsuńHmm... Jakby tak pomyśleć, imię Christopher jest bardzo ładne.
Usuń~ Gray
Te kłótnie o imie i nazwisko są słodkie. Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać narodzin małego.
OdpowiedzUsuńRozpłynęłam się po tym rozdziale! XD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mały będzie miał na nazwisko Herondale ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się imię Christopher po nim drugie imię mógłby dostać Jace. Nazwisko rzecz jasna Herondale. Nie ma innej opcji. Rozdział boski. Czekam na nekst.
OdpowiedzUsuńChristopher Herondale ♡.♡ nie mogę się doczekać aż maluch przyjdzie na świat <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next *♡*