Zapukała cicho do drzwi, ale nikt nie otworzył. Powoli więc nacisnęła klamkę i uchyliła drzwi. Zaczęła się rozglądać, aż w końcu jej wzrok zatrzymał się na łóżku, na którym spała Tessa i Will, a pomiędzy nimi - Noah. Co prawda niemowlę już nie spało, ale obserwowało cicho wszystko dookoła.
Był to tak słodki widok, że nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Nie chcąc im przeszkadzać, cicho podeszła do toaletki i zostawiła na niej list. Następnie wyszła, cicho zamykając drzwi.
Idąc do swojego biura, wciąż nie mogła uwierzyć, że Will został ojcem, a Tessa matką. Czuła się strasznie dziwnie. Czuła małe ukłucie bólu w sercu. Ale nie była pewna dlaczego...
Dopiero po chwili w jej środku pojawiła się odpowiedź.
Bo oni zostali rodzicami szybciej niż ty, podpowiedziało jej sumienie. Przełknęła ślinę i potrząsnęła głową, starając się odpędzić złośliwą myśl, zastępując ją nową: chciała się cieszyć ich szczęściem. Teraz oni należeli do rodziny, tworząc własną.
***
Trzymając się kurczowo barierki schodów, powoli i cicho schodziła po każdym schodku, wsłuchując się w coraz wyraźniejszy, płaczliwy głos mamy, która śpiewała - jak co wieczór tą samą - piosenkę. Kiedy mogła dostrzec salon i mamę bujającą się lekko na fotelu przed kominkiem, usiadła na schodach, opierając głowę o barierkę. Wpatrywała się w kobietę, czując jak i do jej oczów napływają łzy. Cichutka melodia, śpiewana łagodnym, aczkolwiek, pełnym smutku głosem, niemal usypiała Tessę do snu. Ale nie chciała zasnąć. Chciała dalej słuchać...
Obudziła się, gwałtownie unosząc głowę. Dopiero po kilku sekundach, kiedy ciepłe łzy spłynęły po jej policzkach, zrozumiała, że znajduje się znów w swoim pokoju w Instytucie. Obok niej leżał Noah i wpatrywał się w nią swoimi dużymi oczami. A obok chłopczyka leżał Will, który również się już obudził, przecierając dłonią oczy.
- Co ci się śniło, Tess? - spytał cicho, po czym ziewnął.
- Nic ważnego... Nie ważne. - skłamała, z powrotem kładąc głowę na poduszce. Przyłożyła dłoń do ciepłego czoła, ścierając pot.
- Na pewno?
- Tak, Will. - posłała mu lekki uśmiech, i chcąc zmienić temat, przeniosła wzrok na niemowlę, które obserwowało ich krótką rozmowę z niesamowitą ciekawością. - Hej, maleńki. - szepnęła, całując jego małą główkę.
- I kiedy ty w końcu zaczniesz chodzić? - mruknął Will, palcem gładząc pulchny policzek dziecka.
- Najwcześniej za półtora roku. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Dopiero?!
- Jesteś strasznie niecierpliwy. Miejmy nadzieję, że on taki nie jest. - zaśmiała się, pozwalając dziecięcej rączce zacisnąć się wokół jej palca.
- Nie jestem niecierpliwy, po prostu... AAA! - syknął wyrywając swój palec z ust dziecka. - Jak na kilkudniowe niemowlę, to ma niesamowicie mocny i stanowczy zgryz.
Tessa parsknęła śmiechem i wstała, siadając następnie przed toaletką. Właśnie chciała sięgnąć po szczotkę, kiedy dostrzegła przed sobą list. Uśmiech z jej twarzy zgasł, zaś zastąpiła go niepewna mina. Drżącymi rękami wzięła list i otworzyła grubawą kopertę. Zajrzała do niej i zobaczyła ogromną sumę pieniędzy, bilet, a także liścik. Sięgnęła po niego i przeczytała.
Statek do Nowego Jorku odpływa 18 listopada o godzinie 10:00. Bilet pierwszej klasy został już zapłacony. Liczę iż już się Pani spakowała.
Z uszanowaniem,
Benedict Lightwood
Przełknęła ślinę.
To już jutro, pomyślała.
To jutro miała stąd zniknąć i już raz na zawsze zamknąć rozdział Świata Cieni w swoim życiu. A także miała dopilnować, a by Noah się o nim nigdy nie dowiedział... nawet o swoim prawdziwym ojcu.
Serce jej pękało na tą myśl, ale to była prawda. Włożyła liścik z powrotem do koperty, a kopertę do jednej z szufladek toaletki. Spojrzała w lustro, w którym odbiciu zobaczyła, jak za nią, Will bawi się ze swoim synem... którego jutro miała mu go odebrać i odejść...
- Na zawsze. - dokończyła niemo wypowiadając słowa.
I know, że rozdział krótki i taki se, ale naprawdę niezbyt mam dzisiaj czasu z powodu gości ;(( Ale jutro już mam ferie i obiecałam ( no może nie obiecałam ), że postaram się wstawić kolejny rozdział na bloga o DA. Mimo iż mówiłam, że dodam go dopiero po zakończeniu obecnego, to jednak nie mogę się powstrzymać, kiedy zobaczyłam tyle wyświetleń :D
Piękne i straszne! Mam nadzieję, że jednak wykombinujesz coś, aby Tessa nie wyjechała ;D
OdpowiedzUsuń~Kate
Gratuluję, moja droga, udało Ci się doprowadzić mnie do łez.
OdpowiedzUsuńRety, oni są taką piękną rodziną. Nie wolno jej rozbić. Nie wolno.
Pozdrawiam,
~ Gray
Ona nie może uciec! Po prostu nie może! Nie wiem jak, ale Will ma ją powstrzymać. Noah jest uroczy. Miłych ferii i czekam na next.
OdpowiedzUsuńNie! Nie! Nie! Ona nie może wyjechać. Will jest taki kochany jako ojciec ... Ona nie może go tak po prostu zostawić.
OdpowiedzUsuńProszę dodaj coś jutro
~ Evelyn
Czy ty chcesz mnie doprowadzić do płaczu?!Oni nie mogą powtarzam nie mogą wyjechać!Niech Tess zwróci się po pomoc do Willa, Charlotte.Do byle kogo!Ale oni mają nie jechać. Ja nie wiem co zrobię jeśli ty skończysz to opowiadanie na wyjeździe Tessy i Noaha!
OdpowiedzUsuńTessa nie może wyjechać. Proszę niech nie wyjeżdża. Ona nie może. Will będzie się zadręczał. Czy ty serca nie masz? Najpierw poprowadziłaś mnie uśmiechu, potem smutku, a jeszcze później chciało mi się płakać.
OdpowiedzUsuńNieee Tessa nie może wyjechać!
OdpowiedzUsuńCudny rozdział tylko szkoda mi Tessy :/ niech ona nie wyjeżdża :( proszę
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;*