poniedziałek, 4 maja 2015

Rozdział 2

Wszyscy, łącznie z Sophie zeszli na dziedziniec i ustawili się w szeregu, aby zaczekać na nowo przybyłych.

Charlotte z dudniącym sercem wypatrywała się w bramę, czekając. Nie miała pojęcia czemu się tak denerwowała, a może kim? Nie raz gościła ważnych Nefilim w swoim domu. Był już u niej Konsul Wayland, a nawet Inkwizytor! Czemu by miała się denerwować pobytem Nathana, który jest przyziemnym lub Theresą? Co z tego, że jest zmiennokształtną, przecież zmienianie postaci nie jest niebezpieczne. 

Lecz po chwili zrozumiała, czemu jej serce dudni z podniecenia. Do jej progów miała przybyć Natalie Rochford. Jedna z najważniejszych łowczyń w Alicante.
Mimo iż tak znana, to Charlotte zdała sobie sprawę, że nigdy jej nie widziała. Podobno Panna Rochford zawsze pracowała w Alicante w Sali Anioła i była drugą prawą ręką Konsula. Lecz Konsul Wayland nigdy nie chorował, więc Natalie po prostu nie miała okazji się wykazać, zastępując go. Dlatego też pewnie załatwiała inne ważne sprawy.

Jej myślenie przerwał hałas dźwięku kopyt koni i powozu, ciągniętego po kamiennym dziedzińcu. Powóz był cały czarny, lakierowany. Krwisto czerwone zasłonki od środka zasłaniały okno. Na drzwiach, powóz miał znak Rochfordów, składający się z dwóch, złotych literek "R" skierowanych do siebie brzuszkami, które były w środku litery "O".

Thomas oczywiście był woźnicą. Zajechał powozem tak, aby stał przed nami bokiem. Konie się zatrzymały, rżąc. Mężczyzna zeskoczył ze swojego miejsca i nacisnął na złotą klamkę, otwierając drzwiczki, pomagając wysiąść damie.

Z powozu najpierw wysiadła kobieta w czarnej sukni z jedwabiu, płaszczu, rękawiczkach i małym kapeluszu z białym piórem. Kobieta miała również piękne, czarne, długie, gęste loki, które dosięgały jej do pasa i błękitne oczy. Twarz miała bladą, ale Charlotte zauważyła, że to nie była wcale zasługa pudru.

Kobieta podeszła bliżej Charlotte i z lekkim uśmiechem wolno dygnęła.

- Natalie Rochford, tym czasowa guwernantka, a także przez ten czas prawny opiekun Theresy. - przedstawiła się.

- Charlotte Branwell, miło mi. Bardzo się cieszymy pani obecnością tutaj. - uśmiechnęła się ciepło pani Branwell.

- Ja też się cieszę, że mogłam w końcu odwiedzić Londyński instytut i panią poznać. To moja córka Maria. - Rochford wskazała na właśnie wychodzącą z powozu dziewczynę. Była ubrana w podobną suknie co jej matka, tyle, że szarą. Miała podobną twarz i karnację do matki, ale jej włosy były brązowe.

- Miło mi. - uśmiechnęła się, a lekkie rumieńce na policzkach dodawały jej słodkości.

- Wzajemnie. Poznajcie proszę pozostałych. Will Herondale, Jem Carstairs, Jessamnie Lovelace, mój mąż Henry i Sophie.

Każdy usłyszawszy swoje imię kiwnął głową lub jak to w przypadku Sophie i Jessamine dygnął.
Lecz Charlotte dostrzegła, że wzrok córki Natalie zatrzymał się najdłużej na Willu, który zignorował dziewczynę, wpatrując się z lekkim uśmiechem w panią Branwell.

- Theresa i Nahaniel nie długo dojadą. Wzięliśmy jeszcze drugi powóz, ponieważ mamy dość dużo bagaży. - odezwała się Natalie po dłuższej chwili ciszy.

- Oczywiście. - uśmiechnęła się pani Branwell. - Thomasie? Sophie? Bylibyście tak mili i zanieśli bagaże pań Rochford do ich pokoi, kiedy ja i Henry tym czasem je do nich zaprowadzimy?

Sophie i Thomas kiwnęli lekko głowami i zabrali się za noszenie wielu, ciężkich bagaży. - Will? Jem? Jessie? Możecie tutaj zaczekać na pannę Therese i jej brata?

- Nie - odpowiedziała pewnym głosem Jessamine i teatralnie się odwracając, ruszyła do środka instytutu.

Charlotte westchnęła poirytowana zachowaniem blondynki i się odwróciła do pań Rochford z przepraszającą miną.

- Przepraszam za nią. Ale jest z niej bardzo wzorowa "dama". - zaśmiała się pani Branwell, po czym uniosła swoją suknie. - Proszę za mną.

***

Will czekał z Jemem, aż w końcu przyjedzie kolejny powóz. I kilka minut po odejściu Charlotte, przez otwartą bramę przyjechał. Już mniej wypolerowany i lakierowany, czarny powóz, którego woźnica był niski i gruby w szpiczastym kapeluszu.

- Postaraj się być miły.

- Ja zawsze jestem miły. - mruknął Will.

- Tylko, kiedy czegoś chcesz.

Powóz zatrzymał się obok stajni. Will i Jem ruszyli szybkim krokiem w jej stronie, dostrzegając jak woźnica zsiada i otwiera drzwiczki powozu.

Pierwszy wysiadł młody chłopak w blond, dokładnie zaczesanych i ułożonych włosach. Lecz za nim spojrzał na Herondale'a i jego towarzysza, pomógł wysiąść kolejnej osobie. Najbardziej oczekiwanej w całym instytucie.

Will i Jem stali nieruchomo, trzymając wzrok utkwiły w dziewczynie, która trzymając dłoń brata, ostrożnie schodziła po małych schodkach powozu, tym czasem drugą ręką przytulając do piersi jakąś starą książkę.

Stojąc wreszcie na chodniku, Will i Jem mogli w końcu zmierzyć wzrokiem jej piękną, lawendową, prostą suknie z długimi, koronkowymi rękawami. Mogli teraz zobaczyć jej piękne, długie, brązowe loki, które swobodnie opadły jej na ramiona i jej błyszczące, szare oczy. Lecz najbardziej uwagę przyciągał złoty aniołek wielkości małego palca, który zdobił szyję dziewczyny.

- Nathaniel i Theresa Gray, jak myślę. Jem Carstairs. - przedstawił się, robiąc krok do przodu, ujmując delikatnie dłoń dziewczyny i całując ją lekko.

- Po prostu Tessa. - uśmiechnęła się zarumieniona dziewczyna i lekko dygnęła.

- Ja też, po prostu Nate.

- Will Herondale. - odezwał się brunet, ściskając dłoń blondyna, a następnie zamieniając się z Jemem. Ucałował lekko gładką dłoń Tessy, czując zapach perfum. Lecz te nie były tak mocne jak perfumy Jessamine. Te, które miała na sobie Tessa, były delikatne i lekkie.

- Widział ktoś panią Rochford? - zapytała dziewczyna, rozglądając się.

- Jest z Charlotte. Pewnie poszły się rozpakować. Pani też powinna zobaczyć swój pokój. Proszę za mną. - uśmiechnął się Jem i razem z Tessą ruszyli ku wejściu instytutu.

- Ja też pójdę. - powiedział Nate, biegnąc za swoją siostrą.

Will tylko prychnął poirytowany widząc, że teraz sam musi wnosić na górę wszystkie bagaże.


Wiem, że w tym rozdziale się też wiele nie działo, ale spokojnie :D Wszystko przed nami! 
PS. Co sądzicie o bohaterach, wstępie i wyglądzie bloga???

10 komentarzy:

  1. Super :) wygląd bloga jest fajny bohaterowie też i wszystko super <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstęp super. Bohaterowie nieźli ;) Wygląd bloga fajny. Bardzo fajny. I rozdział supii <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Czekam na kolejne rozdziały już nie mogę się doczekać. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super
    bohaterowie super
    wygląd super
    cały blog jest ekstra *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Blog genialny <3 Zresztą jak twoje poprzednie arcydzieła. Znowu super pomysł. Wygląd bloga jest super. I ogólnie czekam na rozwinięcie akcji. Bohaterów przedstawiłaś idealnie <3 A narracja trzecioosobowa jest oryginalnym pomysłem. Jednym słowem geniusz <3//Karola

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepszy fragment według mnie, a właściwie dwa.
    1. Charlotte zauważyła, że jej spojrzenie dłużej zatrzymało się a Willu
    2. Will westchnął poirytowany, że teraz będzie sam musiał wnieść wszystkie bagaże na górę.
    <3

    Wiem, że nie dostanę odpowiedzi bo to spoiler, ale będzie tu Jessa, czy Wessa? Bo jak narazie widzę, że Jemowi się Tessa już spodobała i się trochę boję, a trochę jestem ciekawa.
    Jestem dziwna wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... w dalszym opowiadaniu będzie i Jessa i Wessa, ale której pary więcej? Czytaj dalej :D

      Usuń
  7. Jesteś lepsza od wiekszości pisarek. Jeśli kiedyś wydasz książkę, poinformuj mnie o tym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję <3 To dużo dla mnie znaczy :***
      Pozdrawiam!

      Usuń

Czytasz? Jeśli tak, to zostaw ślad :3