sobota, 9 maja 2015

Rozdział 7

Tessa na palcach zbliżyła się do drzwi, z za których dochodziły przepiękne dźwięki. Okazało się, że drzwi były nieco uchylone, przez co kawałek światła świec z pomieszczenia, padały na ciemny korytarz. Tessa, nie mogąc się powstrzymać przybliżyła oko do szpary i zajrzała do środka.

Zobaczyła pokój, który był tej samej wielkości co jej. Wszystko ustawione podobnie jak w jej pokoju, lecz meble były nieco inne. Łóżko, stolik nocny, biurko i duża szafa były o wiele większe i ciemniejsze. Podobnie stare, małe lustro wiszące na ścianie. Po za tym w pokoju było dużo miejsca.

Nie wygląd pomieszczenia przyciągnął jej uwagę, lecz młodzieniec, stojący po środku pokoju, którego dziś miała okazję poznać od razu po wyjściu z powozu.

Miał na sobie lekkie luźne spodnie i białą koszulę bez kołnierzyka. Jego srebrne włosy i blada cera odznaczały się od ciepłego blasku świec, stojących na stoliku nocnym i biurku. Mimo to, wyglądał pięknie. Jego twarz była taka spokojna i skupiona, kiedy trzymał pod brodą skrzypce i z zamkniętymi oczami wodził smyczkiem po strunach instrumentu, wydając z niego niesamowite dźwięki, tworzące się razem w melodię.

Tessa mogła tak stać, patrzeć i słuchać przez wieczność. Melodia, którą Jem grał wywoływała w Tessie niesamowitą harmonię. Była w niej tęsknota, miłość, a także cząstka radości i smutku.

Lecz wszystko po chwili ustało. Harmonia zniknęła, a rzeczywistość wróciła. Jem przestał grać i otworzył powoli oczy, zerkając na drzwi.

- Kto tam? - spytał, ale w jego głosie nie było słychać złości czy poirytowania, lecz przejęcie. Zupełnie jakby słuchanie jego grania było dla niego czymś osobistym i ważnym.

Tessa zamrugała kilka razy i powoli zaczęła uchylać drzwi, ukazując swoją postać Jemowi, który był widocznie zaskoczony, że to ona okazała się być "intruzem".

- Przepraszam, ja po prostu... - zaczęła zakłopotana, chcąc się odwrócić i wrócić do swojego pokoju.

- Nic się nie stało. - przerwał jej z lekkim uśmiechem.

Tessa odwzajemniła uśmiech i się zatrzymała.

- Usłyszałam jak grasz. - powiedziała po chwili, obejmując się ramionami.

- Czasami nie mogę spać. Miewam złe sny... i wolę nie dzielić się z innymi swoją muzyką, dlatego gram późną porą w swoim pokoju, kiedy inni śpią...

- Dlaczego? Przecież tak pięknie grasz! - powiedziała, ale po chwili skarciła się w duchu, że powiedziała to tak pretensjonalnie.

- Muzyka jest dla mnie inna niż dla wszystkich. Inni ją tylko słuchają i oceniają, a ja... ją czuję i wyrażam nią swoje uczucia. Mimo to, dziękuję. - uśmiechnął się.

Tessa czuła, że nie było to zwykłe wyznanie, dlatego poczuła się naprawdę miło, wiedząc, że Jem podzielił się nim akurat z nią.

- Owszem, słuchałam twojej muzyki, ale i ją... poczułam.  - wyznała, wchodząc bardziej do pomieszczenia.

- Co czułaś? - spytał wyraźnie zainteresowany.

Tessa wzięła głęboki oddech, starając sobie przypomnieć melodię.

- Czułam w niej... tęsknotę, miłość... a także od czasu do czasu radość i smutek.

Tessa się zarumieniła, czując na sobie jego wzrok. Patrzył na nią z fascynacją, zupełnie jakby odkrył coś naprawdę interesującego, a zarazem niesamowitego. Wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę, kiedy nagle Jem zamrugał kilka razy i z westchnieniem odłożył skrzypce i smyczek na biurko.

- Mam nadzieję, że moje wieczorne granie nie będzie sprawiało ci problemów z zaśnięciem.

- Nie, skąd. - uśmiechnęła się. - To nawet i pomoże. Zasypianie wśród takiej muzyki, to naprawdę niesamowite uczucie.

Jem cicho się zaśmiał i usiadł na łóżku, przeczesując swoje srebrne włosy, które i tak po chwili znów opadły mu nieco na twarz.

- Podobno pochodzisz z Nowego Yorku. Dlaczego przyjechałaś do Londynu? - Jem widząc wahającą się minę Tessy, dodał - Nie musisz oczywiście mówić jeśli nie chcesz.

- To wszystko było przeze mnie. - westchnęła. - Nate wiedział, że chciałabym podróżować, ale... nie było nas stać. Tonęliśmy w długach. Lecz mimo to... chciał, abym chociaż raz mogła spełnić swoje marzenie, dlatego wziął dodatkową pracę w klubie i odkładał dla nas do Londynu. - Tessa uśmiechnęła się lekko, przypominając sobie chwilę, w której Nate przyszedł do jej pokoju i pokazał jej dwa bilety na statek.

- I co było potem? - spytał, wciąż z lekkim uśmiechem.

- Przypłynęliśmy portu, zeszliśmy ze statku i zaczęliśmy szukać jakiegoś transportu. I znaleźliśmy... a właściwie, to on znalazł nas. Woźnica mrocznych sióstr. - na ostatnie zdanie uśmiech zgasł z twarzy Jema, a zastąpiła go współczująca mina. - Powiedział, że może nas podwiesić za pół ceny, a my się zgodziliśmy. Woźnica nas podwiózł, ale do domu mrocznych sióstr. A potem... - urwała przypominając sobie, że już nic nie pamięta. - A potem... nie pamiętam. Poczułam jakby ktoś mnie czymś uderzył, a potem pustka. - Tessa spuściła wzrok i westchnęła.

- Przykro mi, ale cieszę się, że jesteś już bezpieczna. - uniósł lekko kąciki ust, na co Tessa odwzajemniła gest, choć najchętniej by zaprzeczyła. Może i jest bezpieczna, a może nie. Co z tego, że już nie jest w domu mrocznych sióstr, przecież teraz jest pod opieką pani Rochford, która być może ją wykończy tymi lekcjami, które miała od jutra zacząć.

- Przepraszam jeszcze raz, że ci przerwałam. Ale teraz, jeśli pozwolisz... pójdę się już położyć. - wskazała palcem na drzwi.

Jem wstał i podszedł bliżej, łapiąc za klamkę i popychając drzwi, aby wypuścić Tesse.

- Dobranoc, Tesso.

- Dobranoc. - szepnęła i wyszła, niechcący stykając się jeszcze z jego dłonią. Czuła jak się rumieni.

***

Nie mogąc przestać się uśmiechać zdjęła swój szlafrok, wieszając go na krześle, a następnie kładąc się pod grubą pościel i koc. Poczuła ból w klatce piersiowej. Miała wrażenie jakby cały wysiłek tego dnia właśnie na nią opadł, a po chwili zanikał. Odetchnęła z ulgą, czując że w końcu się wyśpi w wygodnym i ciepłym łóżku.

Nareszcie nie będzie ją tak bolało ciało, jak w domu mrocznych sióstr, kiedy spała na metalowym łóżku z cienkim materacem, przez który czuć było metalowe pręty. I nareszcie nie będzie jej tak zimno, tak jak wtedy, kiedy mieszkała przez jakiś czas w małym domku Rochfordów na odludziu Anglii.

Zamknęła zatem oczy, rozmyślając o bracie i ciotce Harriet. Starała się przypomnieć sobie te dobre chwilę, kiedy byli razem szczęśliwi, mimo długów, które musieli spłacać...

6 komentarzy:

  1. Super rozdział!
    Kocham Tesse i Jema... No i Willa oczywiście
    Czekam na next :P

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDO*.*
    Wstaw szybko nexta bo nie wytrzymam <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. http://teenwolfinfo.blogspot.com/?m=1
    Okej roździał cudo mega czekam na nexta.
    Chciałabym cię zaprosić na mojego blog z opowiadamen Teen Wolf. Mam nadzieję żewpadniesz; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże piękny rozdział <3 chociaż wole Wesse, to Jessa w twoim wykonaniu tez jest zabójcza. (W dobrym sensie) czekam ma nexta//Karola

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak założyć takiego bloga ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba założyć konto na bloggerze :) W Internecie znajdziesz odpowiedzi ;)

      Usuń

Czytasz? Jeśli tak, to zostaw ślad :3