środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 24

Will siedział już piętnaście minut obok Tessy, starając jej się pomóc jakimiś słowami pocieszenia. Uspokajał ją, że jej wizja na pewno się nie spełni, że jej rodzina jest bezpieczna. Niestety, ona wciąż siedziała, obejmując się ramionami. Po jej policzkach spływały wciąż kolejne łzy, których nie potrafiła widocznie powstrzymać.

- Spróbuj się położyć i zasnąć. - poradził.

- Nie zasnę już... Po prostu, nie potrafię. - szepnęła i nieco się chwiejąc, wstała. 

- Gdzie idziesz?

- Muszę się przejść i wyjść na świeże powietrze.

- Idę z tobą. - powiedział i też wstał.  Wiedział, że on również nie zaśnie ze świadomością, iż Tessa gdzieś sama chodzi po statku. Przecież w każdej chwili któryś ze szpiegów Mortmaina, mógł ją zaatakować. - Tylko się przebiorę.

- Ja też powinnam się przebrać. Będę w swoim pokoju. - oznajmiła i wyszła, cicho zamykając drzwi by nie obudzić Jem'a.

***

Will szybko zmienił spodnie, założył buty i marynarkę na swoją białą koszulę. Stelą wypalił sobie kilka nowych run, a do spodni schował jeden ze sztyletów.

Następnie wyszedł na korytarz i cicho zapukał do pokoju Tessy. Ta po chwili otworzyła, ukazując się w niebieskiej sukni, którą miała raz na sobie w instytucie. Jej włosy były upięte w koka tak jak zawsze. Twarz była w o wiele lepszym stanie niż wtedy w sypialni.

- Możemy iść? - spytał Will, proponując ramię. Tessa pokiwała głową i je przyjęła.

***

Spacerowali po pokładzie statku, starając się kierować w stronę balkonów. Było pusto, nie widzieli nikogo. Ale nie było się co dziwić! Bal zapewne już się skończył, więc wszyscy pasażerowie musieli już spać.

- Przepraszam - odezwała się Tessa, przerywając niezręczną ciszę. - że cię obudziłam, a teraz musisz chodzić ze mną po całym statku.

- To nie twoja wina. - powiedział. - Nie możesz się winić o to, że miewasz koszmary. Każdy je ma.

- Ostatnio miewam je częściej. Rzadko kiedy się wysypiam. Ostatni raz, kiedy dobrze spałam, to w instytucie.

- A u mrocznych sióstr?

- Tam nie spałam w ogóle. Jedynie traciłam przytomność z nadmiaru bólu i parę godzin byłam nieprzytomna.

- Mówiłaś już o tym Enklawie?

- Tak, ale... nie wszystko.

Will zmarszczył brwi i ukradkiem zerknął na Tessę, która patrzyła się przed siebie. Pociągnął ją nieco w bok w stronę ławki.

- Torturowały cię? - spytał, siadając z nią.

- Każde przemienianie się bolało...

- Wiesz, o co pytam.  - przerwał jej, patrząc na nią rozdrażniony, ale ona milczała, wpatrując się w podłogę. - Tesso, powiedz mi o tych rzeczach, o których nie wie Enklawa. Wtedy będziemy mieli więcej powodów, aby zabić mroczne siostry i być może znajdą się one na pierwszym miejscu poszukiwanych.

- Chcę o tym zapomnieć, Will.

- Nikt nie może uciec przed przeszłością i wspomnieniami. I choćbyśmy próbowali walczyć, to one i tak zawsze będą częścią nas.

- Powiedziałam Enklawie, że mnie biły... ale nie powiedziałam jak. - powiedziała cicho i przełknęła ślinę. - Kiedy przybyłam do ich domu, to myślały, że kłamię, kiedy mówiłam, że nie wiem o jaki talent im chodzi. Karały mnie za to.

- Karały? - powtórzył Will, wciąż się w nią wpatrując.

- Tak - szepnęła. - Brały skórzany bicz i... biły mnie nim w plecy po trzy razy. Jeżeli krzyczałam, to cztery.

Chłopak wpatrywał się w nią ze współczuciem i mimo woli, zerknął na jej plecy. Tessa, to zauważyła i ku zdziwieniu Willa odwróciła się do niego bardziej plecami i obciągnęła w okolicach ramion suknie, ukazując cienką bliznę, długości małego palca. Will zamrugał kilka razy i palcem delikatnie przejechał po bliźnie. W tamtej chwili miał ochotę znaleźć się obok mrocznych sióstr i ściąć je obie o głowę, za to co robiły Tessie i co miały zamiar zrobić. - Tylko raz im się zdarzyło, że mnie zraniły, i to po tym jest ta blizna. Miały tylko zrobić mi siniaki, które bolałyby mnie za każdym razem, kiedy ponownie założę suknie lub się położę. Niestety, pani Black zbytnio włożyła w to siłę i... no tak. - szepnęła i zakryła bliznę z powrotem suknią. - Ale następnym razem, kiedy je zobaczyłam, to miały nieco poharatane twarze.

- Być może Mortmain im to zrobił.

- Chyba, tak. Mroczne siostry mówiły, że Mistrz chce mnie całą. W razie potrzeby pozwolił im mnie karać, ale takimi karami, które mają sprawiać tylko ból, ale bez ranienia do krwi.

- Najbardziej jestem ciekawy, dlaczego mu tak bardzo na tobie zależy. Dlaczego tak bardzo chce ciebie poślubić...

- Prędzej umrę niż go poślubię. - przerwała mu. - Chyba, że będzie to jedyny sposób by ochronić moją rodzinę.

- Jesteś odważna, Tesso. - powiedział odruchowo Will, lecz po chwili się skarcił za to w duchu. - Ale wątpię, aby była taka sytuacja o jakiej mówisz. Jak tylko dorwiemy Mortmaina, to go zabijemy.

- Mówi się, że najwyższa cena, to zapłacić życiem. Śmierć. Ale to nie prawda. Człowiek, kiedy umiera to po prostu idzie w inne miejsce i tyle. Tylko umrze i nie będzie go obchodziło, to co zrobił.

- Więc jak wygląda twoim zdaniem najgorsza kara?

- Najpierw spytałabym tego człowieka czy w środku choć mała jego cząstka żałuje czynów, których dokonał. Jeśli by odpowiedział tak, to kazałabym mu na kolanach błagać o wybaczenie.

- A jeśli odpowiedziałby "nie"?

- Zadałabym mu ból, który odczuwali inni ludzie, przez jego złe działania. - w tamtym momencie odwróciła się w jego stronę z poważną miną. Will dostrzegał w jej oczach ból, smutek, ale także chęć zemsty.

- Jedno jest pewne, Tesso... nie jesteś inna, tylko wyjątkowa. Musi w tobie płynąć krew czarownika lub demona skoro masz taki talent jak "zmiennokształtność", ale jesteś odważna i gotowa do poświęceń, a tacy najczęściej są Nocni Łowcy. Nie wiem, czyja krew w tobie płynie, ale na pewno cząstka krwi Nefilim. - widząc jej uśmiech na jego słowa, sam musiał się uśmiechnąć. Po prostu, nie mógł się powstrzymać. Kiedy widział, że ona się uśmiecha, to sam czuł w środku radość.

Tessa po chwili spuściła głowę...

- Jeśli mogłabym wybrać czyją krew bym chciała w sobie mieć, to chyba faktycznie wybrałabym krew Nefilim. Bo wiem, że jeśli miałabym w sobie tylko krew śmiertelniczki - jak wy to mówicie... przyziemnej - to nigdy bym się nie dowiedziała o świecie i stworzeniach, które mnie otaczały przez całe życie. Demony, wampiry, wilkołaki, czarownicy lub pół-anioły - wy. Lecz najgorsze jest to, że o świecie cieni dowiedziałam się przez mroczne siostry.

- Myślisz, że twoja ciotka wiedziała o tym wszystkim?

- Nie wiem. - wzruszyła ramionami i wstała. Will oczywiście też wstał i ją dogonił. Szli w ciszy, aż dotarli do drzwi, prowadzących na dwór.

Chłodne powietrze uderzyło w twarz Willa, mierzwiąc jego włosy. Zaś u Tessy zaczęły się unosić, zupełnie jak jej suknia. Kiedy zamrugali kilka razy, nie mogli uwierzyć w to, co widzą. Na dworze padał śnieg, który zakrył również pokład.

- Śnieg - szepnęła Tessa z lekkim uśmiechem. - Już zima?

Nic nie mówiąc ruszyli przed siebie, spacerując.

Czuł jak śnieg spadał mu na twarz, po czym topniał i zmieniał się w chłodne kropelki wody, które po chwili spływały.

Od czasu do czasu zerkali na siebie. Płatki śniegu osadzały się na jej włosach, przez co wyglądała naprawdę pięknie. Na Anioła, i te jej szare oczy, które tak pięknie się kontrastowały z białym śniegiem...

W pewnym momencie Tessa nadepnęła na wodę, po topniejącym śniegu i poślizgnęła się. Will chcąc ją złapać, również wpadł w poślizg i zaczął upadać do tyłu. Zacisnął powieki, będąc gotowy na ból. W ułamku sekundy wylądował boleśnie na mokrym, zaśnieżonym pokładzie.

Czując, że jakiś ciężar na nim spoczywa, otworzył oczy i zobaczył, że Tessa na nim leży.

Wpatrywał się w jej szare oczy, które wpatrywały się w niego.

- Przepraszam - szepnęła szybko i nachyliła się bardziej, by móc się lepiej podeprzeć i wstać. Lecz kiedy to zrobiła... kiedy się nachyliła, Will zrobił coś, czego był pewien, że będzie żałował do końca życia. To by silniejsze od niego. To uczucie. Ona. Pragnienie.

Jego dłoń dotknęła jej policzka, nakierowując jej twarz na jego usta.

Pocałował ją.

Ich wargi spoczywały ze sobą nieruchomo.

Czuł jej ciepłe usta i ich słodki smak.

Był gotowy na jej odrzucenie.

Miał nadzieję, że ona to zrobi.

Że go odepchnie.

Że go uzna za głupca.

I tym razem mu się poszczęści.

Że klątwa jej nie dotknie.

Niestety, nadzieja znikła tak szybko, jak się pojawiła...

Po kilku chwilach, oddała pocałunek.


Rozdział taki miłosny XD Jak myślicie? To było realne, czy może jest to tylko sen Willa? A wy jak byście woleli? Wszystkiego dowiecie się w następnym rozdziale i UPRZEDZAM! W rozdziale 25 statek dotrze do portu! Jaki plan wymyśli Tessa, aby móc zobaczyć Nate'a i ciotkę by zostać nie zauważoną? A jak wymyśli, to co zastanie w swoim domu?

5 komentarzy:

  1. Rany, znowu THE BEST OF. Chciałabym żeby to nie był sen Willa tylko rzeczywistośc. Brakowało mi troch3 Gabrily, ale wynagrodziłaś mi to pocałunkiem Wessy. Z niecierpliwością czekam na next w piątek
    Wierna Fanka <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie może być sen. Cudowny rozdział. Ciekawe co się będzie działo na miejscu. Oby nic im nie było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku. To nie sen. Rozdział boski. Brakuje mi słów. Czekam na nekst. ♥ Julia

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG, genialne. Tylko błagam cię.... zrób coś z tą klątwa, ona wszystko psuje ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. To ma nie być sen! Tessa może iść do jakiejś restauracji gdzie często bywali z bratem. Powiedzieć im ze idzie na chwile do toalety (Cecyli z Gabrielem są np w innej restauracji bo Will pokłócił się z nimi) później niech się w kogoś zmieni i pójdzie do ich domu. Tam zastanie Ciocie Nate i Mortaina...... Wtedy wbiją tamci i ciocia Harriet zginie -,-. Will na pocieszenie przytuli Tesse i zaczną się całować. Ogólnie to rozdział świetny xddd//Karola

    OdpowiedzUsuń

Czytasz? Jeśli tak, to zostaw ślad :3