- Pozwolisz, aby ona cię tak wykorzystywała? - spytał po chwili z niedowierzaniem.
- Nie mam wyboru. - szepnęła, a do jej oczu napłynęły ponownie łzy. - Przecież sam słyszałeś. Ona przysięgła na Anioła.
Tessa nie lubiła, kiedy ktoś patrzył jak płacze, dlatego odwróciła głowę. Lecz po chwili poczuła jak jej podbródek jest ujmowany, a następnie odwracany z powrotem w stronę twarzy Willa. Dostrzegła w jego niebieskich oczach współczucie.
- "Bóg wie, że nie należy nigdy wstydzić się własnych łez. Są one jak deszcz obmywający pył, który zalega nasze stwardniałe serca."
Tessa znała ten cytat lepiej niż własną dłoń. Potrafiła go wymówić nawet w czasie snu i za każdym razem dodawał on jej otuchy, ale kiedy był wypowiadany z ust Willa... miała wrażenie, że biła od niego jeszcze większa moc."Bóg wie, że nie należy nigdy wstydzić się własnych łez. Są one jak deszcz obmywający pył, który zalega nasze stwardniałe serca."
- Dickens. - szepnęła z lekkim uśmiechem. - Z "Wielkie nadzieje".
Will odwzajemnił uśmiech i kiwnął głową.
- Posłuchaj, Tesso... dla rodziny trzeba się poświęcać, ale tylko wtedy, kiedy nie masz innego wyboru, lub kiedy jesteś sama.
- O tuż to. - potwierdziła.
- Ale ty nie jesteś sama i masz wybór.
- Jaki wybór? I skoro nie jestem sama, to kogo mam? - spytała, pozwalając łzą wciąż spływać po policzkach.
- Masz mnie, Jema, Charlotte i Henry'ego. Nie wiem jak Jessamine, ale myślę, że będzie po twojej stronie, bo ostatnio słyszałem jak bardzo się kłóciła z córką pani Rochford o to, która z nich ma szczuplejszą talię.
Tessa nie wytrzymała i mimo łez, parsknęła śmiechem.
- Dziękuję, jeśli... chcecie mi pomóc, ale... jaki mam wybór? Jeśli zrobię cokolwiek przeciwko niej, to mojemu bratu coś może się stać.
- Nie. Ona przysięgła, że go skrzywdzi, jeśli będzie mieć przez CIEBIE kłopoty, ale jeśli to ja powiem wszystko Charlotte za ciebie, to właściwie wszystko spadnie na mnie, bo to ja podsłuchiwałem.
- Wtedy ona się też uczepi ciebie. - westchnęła Tessa. - Nie chcę, abyś to ty wtedy miał kłopoty z mojej winy.
- I tak zawsze je mam, więc to nic nowego. - wzruszył ramionami i pomógł jej wstać.
Czuła, że jej nogi są jak z waty. Will to zauważył, czując jak ciało Tessy się chwieje, dlatego pomógł jej usiąść.
- Czyli mam do niej nie iść? - spytała.
- Tak. Połóż się i nie martw na zapas. Ja pójdę powiedzieć wszystko Charlotte. - powiedział i wyszedł.
Tessa poprawiła sobie poduszki tak, aby mogła być w pozycji siedzącej. Następnie się o nie oparła i przykryła się grubą kołdrą, która wciąż trzymała w sobie ciepło, ogrzewające jej zmarznięte nogi.
Jej serce biło z podniecenia, a nad drżącym oddechem trudno było jej zapanować. Otarła mokre policzki rękawem i pociągnęła nosem.
- "Bóg wie, że nie należy nigdy wstydzić się własnych łez. Są one jak deszcz obmywający pył, który zalega nasze stwardniałe serca."
Tessa znała ten cytat lepiej niż własną dłoń. Potrafiła go wymówić nawet w czasie snu i za każdym razem dodawał on jej otuchy, ale kiedy był wypowiadany z ust Willa... miała wrażenie, że biła od niego jeszcze większa moc."Bóg wie, że nie należy nigdy wstydzić się własnych łez. Są one jak deszcz obmywający pył, który zalega nasze stwardniałe serca."
- Dickens. - szepnęła z lekkim uśmiechem. - Z "Wielkie nadzieje".
Will odwzajemnił uśmiech i kiwnął głową.
- Posłuchaj, Tesso... dla rodziny trzeba się poświęcać, ale tylko wtedy, kiedy nie masz innego wyboru, lub kiedy jesteś sama.
- O tuż to. - potwierdziła.
- Ale ty nie jesteś sama i masz wybór.
- Jaki wybór? I skoro nie jestem sama, to kogo mam? - spytała, pozwalając łzą wciąż spływać po policzkach.
- Masz mnie, Jema, Charlotte i Henry'ego. Nie wiem jak Jessamine, ale myślę, że będzie po twojej stronie, bo ostatnio słyszałem jak bardzo się kłóciła z córką pani Rochford o to, która z nich ma szczuplejszą talię.
Tessa nie wytrzymała i mimo łez, parsknęła śmiechem.
- Dziękuję, jeśli... chcecie mi pomóc, ale... jaki mam wybór? Jeśli zrobię cokolwiek przeciwko niej, to mojemu bratu coś może się stać.
- Nie. Ona przysięgła, że go skrzywdzi, jeśli będzie mieć przez CIEBIE kłopoty, ale jeśli to ja powiem wszystko Charlotte za ciebie, to właściwie wszystko spadnie na mnie, bo to ja podsłuchiwałem.
- Wtedy ona się też uczepi ciebie. - westchnęła Tessa. - Nie chcę, abyś to ty wtedy miał kłopoty z mojej winy.
- I tak zawsze je mam, więc to nic nowego. - wzruszył ramionami i pomógł jej wstać.
Czuła, że jej nogi są jak z waty. Will to zauważył, czując jak ciało Tessy się chwieje, dlatego pomógł jej usiąść.
- Czyli mam do niej nie iść? - spytała.
- Tak. Połóż się i nie martw na zapas. Ja pójdę powiedzieć wszystko Charlotte. - powiedział i wyszedł.
Tessa poprawiła sobie poduszki tak, aby mogła być w pozycji siedzącej. Następnie się o nie oparła i przykryła się grubą kołdrą, która wciąż trzymała w sobie ciepło, ogrzewające jej zmarznięte nogi.
Jej serce biło z podniecenia, a nad drżącym oddechem trudno było jej zapanować. Otarła mokre policzki rękawem i pociągnęła nosem.
***
Charlotte wsłuchiwała się z niedowierzaniem w to, co mówił jej Will. Nie mogła uwierzyć, że Natalie mogła się posunąć do tego kroku.
- To wszystko? - spytała, pocierając skronie.
- Tak.
- Biedna Tessa. Naprawdę musi teraz cierpieć.
- Od samego początku wiedziałem, że z tą Rochford jest coś nie tak.
- Mówisz tak tylko dlatego, bo raz na kolacji zaczęła cię uczyć dobrych manier. Kiedy ty w końcu pojmiesz, że nóż się trzyma w prawej, a widelec w lewej?
- Tak dla twojej wiadomości, to nigdy nie pojmę. Co za różnica, czy trzymasz ten cholerny nóż w prawej czy w lewej?!
- Język! - skarciła go Charlotte i potrząsnęła głową, próbując sobie przypomnieć, na czym skończyli. - Ja, idę porozmawiać z Natalie, a tobie dziękuję. Jesteś wolny. - Charlotte machnęła ręką, na co Will tylko prychnął.
- Myślisz, że chcę przegapić jej minę, kiedy karzesz się jej wynosić z instytutu?
I know, rozdział krótki :(( Przepraszam! Chciałam poinformować, że jutro i pojutrze rozdziału nie będzie, bo wyjeżdżam :((
Może krótki ale cudowny. Will podbija moje serce, o ile mogę go kochać jeszcze bardziej. Strasznie mi żal Tess. Proszę dodaj szybko next.
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńWreszcie będzie miała z swoje!
Chyba... xD
Czekam na next
Super. Oby się Tessie nie oberwało. Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńNo, może w końcu uda się dokopać tej wrednej suc... babie Rochford. Ale wykopać na bruk to mało. Trzeba jej wymyślić coś takiego... takiego, że jej w pięty pójdzie! No i Will. Do niego brak mi słów, w pozytywnym sensie oczywiście. A tak w ogóle wiesz już, czy tu będzie Wessa czy Jessa? Całość, jak zawsze z resztą, tak świetna, że już wyczekuję kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńTysja
Boze jak ja nie lubie ten Rochford
OdpowiedzUsuńNiech stanie sie z nia coś strasznego XD
A Will jest taki kochany dla Tessy
Czejam na next <3
Wessa <3 *,*. Miłej podróży :-) //Karola
OdpowiedzUsuń