"(...) Nie mam pojęcia, co ciocia ci mówiła, kiedy zapewne pytałaś się jej o powód naszego wyjazdu, ale cokolwiek mówiła, to kłamstwo. To ja kazałam jej kłamać, bo nie chciałam abyś dowiedziała się tak strasznej prawdy w tym wieku, dlatego nie bądź na nią zła i nie wiń jej. Prawdziwym powodem naszego wyjazdu i opuszczenia cię był człowiek imieniem Axel Mortmain. Dał on twojemu ojcu wysoką posadę w swojej fabryce, kiedy stracił pracę. Lecz posada wiązała się z częstymi wyjazdami, po różne metalowe części, których prawdopodobnie używano następnie w fabryce. Widziałam jak bardzo ojciec kochał podróżować, dlatego (mimo bólu i tęsknoty) nie kazałam mu rezygnować z pracy, którą tak bardzo uwielbiał. Twoja ciocia namawiała mnie, abym się z nim rozwiodła, ale ja nie potrafiłam. Za bardzo go kochałam. I jeszcze jego podarunki dla mnie z podróży, które specjalnie dla mnie przywoził. Jeden z nich, to złoty aniołek, który twój ojciec kazał mi nosić i nie zdejmować. Powiedział, że nosząc go nigdy nie będę się czuła samotna... o dziwo tak było. Nosząc aniołka przy sercu, czułam czyjąś obecność. Dobrą obecność, przy której czułam się bezpieczna. Dlatego przed naszym wyjazdem ci go podarowałam, aby cię chronił. Tak czy siak, pewnego dnia poczułam się słabo. Tamtego dnia, kiedy przyszedł medyk... dowiedziałam się, że jestem przy nadziei, że noszę w swoim łonie dziecko. Byłam szczęśliwa i podniecona. Powiedziałam o tym twojemu ojcu, a on skakał z radości jak wariat i wziął urlop, na cały okres mojej ciąży. Mieliśmy sporo pieniędzy, dlatego nie musieliśmy się martwić o dziewięć miesięcy bez pracy twojego ojca.
Kiedy się urodziłaś... pokochałam się od pierwszego razu, kiedy usłyszałam twój krzyk. Byłaś dla nas wszystkich największym skarbem, jaki mógł nam zesłać Bóg. Przez następne kilka lat było idealnie. Lecz pewnego wieczora, kiedy spałaś, twój ojciec wpadł do domu i zaczął mnie przepraszać. Nie wiedziałam co robić, dlatego poprosiłam go, aby spokojnie mi wszystko opowiedział.
Ojciec przypadkiem znalazł w biurze Axela plany, które wyglądały jakby próbował zbudować mechaniczne istoty, które następnie chciał napełnić... demoniczną energią, aby mogły myśleć i czuć. Planował je wysłać, aby wybiły wszystkich nocnych łowców. Był on szaleńcem wierzącym w magiczne mity, ale naprawdę zależało mu aby osiągnąć cel. Tak czy inaczej, aby jego plan mógł się powieść, potrzebował ciebie. Uważał, że to on ciebie stworzył i należysz do niego. Próbował nam wmówić, że cały magiczny świat istnieje, ale nie chcieliśmy tego słuchać, dlatego postanowiliśmy wyjechać. Ojciec wysłał list do Mortmaina, mówiąc że ja, ty i on wyjeżdżamy do Londynu i chce zrezygnować z pracy. To miał być podstęp. Oboje wiedzieliśmy, że zacznie nas ścigać, bo jesteś z nami. Ale nie byłaś. Zostawiliśmy cię pod opieką cioci Harriet. Kazałam jej się tobą zająć jak własną córką. Wiedziałam jak bardzo trudne będzie dla nas rozstanie i nie chciałam, abyś o nas zapomniała. Dlatego przygotowałam szkatułkę, którą dostałam od twojego ojca w prezencie na pierwszą rocznicę ślubu. Włożyłam do niej ten list, fotografie przedstawiające członków naszej rodziny i medalik, który ja podarowałam tacie, kiedy wyjeżdżał na długie i dalekie podróże. Szkatułkę i jej zawartość kazałam dać tobie, kiedy będziesz gotowa lub kiedy Mortmian zorientuje się gdzie jesteś i zacznie za tobą gonić. A teraz dam ci specjalne wskazówki, abyś mogła przed nim uciec. Musisz iść do naszego mieszkania i pod schodami, pod tapetą są ukryte drzwi do piwnicy. Na dole znajdziesz majątek, który przepisaliśmy tobie w razie potrzeby. Masz go wziąć i uciekać z Harriet i Nate'm najdalej jak się da. Do Francji, do Irlandii... gdziekolwiek! Mam nadzieję, że sobie dasz radę i przeżyjesz. Wybacz nam wszystkie błędy. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś zobaczymy.
Kochamy cię, Thereso Gray.
Rodzice, Elizabeth i Richard Gray."
Will dostrzegł jak Tessa przełyka ślinę i siada na brzegu łóżka. Schowała swoją twarz w dłonie, ciężko oddychając. Po chwili, się wyprostowała i pociągnęła nosem.Kochamy cię, Thereso Gray.
Rodzice, Elizabeth i Richard Gray."
Tessa siedziała chwilę, wciąż wpatrując się w list. Słyszała jedynie, przyśpieszone bicie swojego serca i czuła jak słone łzy spływają po jej policzkach. Kiedy spojrzała na datę listu, wywnioskowała że był to jeden dzień przed wyjazdem rodziców i rok przed ich śmiercią, zanim ich statek zatonął na morzu śródziemnym. Miała jedynie sześć lat, kiedy jej rodzice ją opuścili by ją chronić i jedynie siedem, kiedy musiała stać przed ich nagrobkami, modląc się do Boga, aby zachował ich w swojej opiece.
Spojrzała jeszcze ostatni raz na zdanie listu "Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś zobaczymy". I w tamtej chwili nie wytrzymała. Wybuchła płaczem, zsuwając się z brzegu łóżka na kolana, trzymając za brzuch. Czuła jeszcze większy ból, niż wtedy kiedy spytała się mamy, na ile będzie musiała z tatą wyjechać. Mama jej odpowiedziała, całując ją w czoło: "Na bardzo, bardzo długo, kochanie."
Wciąż trzymając list, schowała twarz w zagięcie ręki, którą trzymała opartą o brzeg łóżka. Dłoń z listem bezwładnie zwisała, zaginając róg kartki o podłogę.
W pewnym momencie drzwi od jej pokoju gwałtownie się otworzyły, z hukiem uderzając o ścianę. Nie chciała sprawdzać kto wpadł. Nie obchodziło jej czy mógł to być Mortmain lub jego głupie roboty. Chciała płakać i płakała. Głośno. Miała do tego prawo, ponieważ jej świat rozsypał się na tysiące kawałeczków, a serce było rozdarte.
- Cii, co się stało? - spytał głos Jem'a. Poczuła jak klęka obok niej i przyciąga ją do siebie, próbując uspokoić. Poczuła się bezpieczna, ale ból wciąż nie ustępował.
- To ta szkatułka, którą znalazłem w sypialni jej cioci. - usłyszała głos Willa, który po chwili wziął list z jej ręki.
***
Zaczął czytać zawartość starej kartki, którą przed chwilą trzymała Tessa. Z każdym zdaniem miał co raz większe oczy. Po przeczytaniu, spojrzał współczująco na dziewczynę, która wciąż w ramionach Jem'a płakała.
Wiedział jaki ból musiała czuć Tessa, bo sam się musiał rozstać z rodzicami lata temu. Chciał ją teraz przytulić i pocieszyć. Żałował, że nie może teraz przy niej być i pokazać jej, że ją rozumie. W tamtym momencie przysiągł sobie, że jak tylko wrócą do Londynu, to znajdzie sposób na odnalezienie demona, który rzucił na niego tą przeklętą klątwę!
- Muszę iść do mojego domu. - wymamrotała po chwili dziewczyna, odsuwając się Jem'a.
- Po co?
- Ona chce iść po majątek i uciec. - wytłumaczył Will, przypominając sobie zawartość listu. - Ale, nie radzę ci tam iść.
- A to niby czemu?
- Ponieważ twoja matka i ojciec wcale nie wierzyli w coś takiego jak magia czy świat Cieni. Dali ci jedną radę, której użyłby każdy przyziemny. W twoim przypadku uciekanie, jest strasznie głupim pomysłem.
- Głupim? - prychnęła przez łzy.
- Owszem, bo teraz o prócz Mortmaina, będziesz miała na głowie Enklawę, która również zacznie cię szukać. Możesz uciekać ile chcesz Tesso, ale nie będziesz mogła tego robić w nieskończoność. W pewnym momencie Mistrz cię dopadnie, dzięki swoim wynalazkom, które mogą się kryć w każdym miejscu.
- Muszę iść do mojego domu. - wymamrotała po chwili dziewczyna, odsuwając się Jem'a.
- Po co?
- Ona chce iść po majątek i uciec. - wytłumaczył Will, przypominając sobie zawartość listu. - Ale, nie radzę ci tam iść.
- A to niby czemu?
- Ponieważ twoja matka i ojciec wcale nie wierzyli w coś takiego jak magia czy świat Cieni. Dali ci jedną radę, której użyłby każdy przyziemny. W twoim przypadku uciekanie, jest strasznie głupim pomysłem.
- Głupim? - prychnęła przez łzy.
- Owszem, bo teraz o prócz Mortmaina, będziesz miała na głowie Enklawę, która również zacznie cię szukać. Możesz uciekać ile chcesz Tesso, ale nie będziesz mogła tego robić w nieskończoność. W pewnym momencie Mistrz cię dopadnie, dzięki swoim wynalazkom, które mogą się kryć w każdym miejscu.
- Cóż mam czynić? - spytała cicho. Will odetchnął z ulgą, dostrzegając że Jem ma podobnie. Kucnął przed Tessą i spojrzał w jej szare, błyszczące od łez - oczy.
- Zabierzesz majątek z domu i wrócisz z nami dzisiaj do Londynu. W instytucie będziesz bezpieczna, możemy ci to z Jemem obiecać.
***
Wszyscy stali przed domem Tessy i wpatrywali się w niego jak w widmo. No... może z wyjątkiem Cecily, która niecierpliwie obcasem tupała w chodnik.
- Dobry Boże, chodź. - odezwała się Cecily i ściskając dłoń Tessy, ruszyła w kierunku drzwi.
- Cecily! - usłyszała krzyk Willa.
- Poradzę sobie! Umiem zejść do piwnicy!
Brunetka otworzyła przerażająco, skrzypiące drzwi i weszła pierwsza do środka, rozglądając się. Wciąż był ten sam bałagan, jaki był poprzednim razem. Odwróciła się, aby zobaczyć czy Tessa weszła już do środka. Niestety, wciąż stała w progu drzwi i wpatrywała się przed siebie jakby nie wiedziała, gdzie się znajduje. - Tesso, wejdź.
Dziewczyna zamrugała kilka razy i bez słowa ruszyła w kierunku schodów. Dłonią zaczęła wodzić po ich brzegach, szukając ukrytego wejścia. W pewnym momencie się zatrzymała i płaską dłonią zaczęła walić w ścianę od schodów.
- Nie chce się otworzyć. - powiedziała, waląc kolejny raz.
Cecily zaczęła rozglądać za czymś, czym można by było rozwalić ścianę. Zauważyła, że na podłodze leżą laski, które wcześniej zapewne były zawieszone na ścianie dla ozdoby. Podniosła jedną z nich i dłonią lekko popchnęła Tessę w bok. Następnie laską zaczęła uderzać w ścianę, z której po chwili odpadło kilka długich desek, tworząc przejście do ciemnego pomieszczenia.
Cecily rzuciła laskę w bok i pewnym krokiem weszła do środka. Wyjęła pudełeczko zapałek, które miała ze sobą w kieszeni i zapaliła jedną z nich.
- Skąd masz zapałki?
- Moja matka zawsze mówi, że nigdy nie wiadomo, kiedy zapadnie mrok. - wytłumaczyła i ogniem zaczęła oświetlać maleńkie pomieszczenie. W pewnym momencie, dzięki promykowi światła dostrzegła starą lampę, wiszącą na ścianie. Wrzuciła zapałkę do jej środka, dzięki czemu po chwili buchnął ogień, który oświetlił pomieszczenie.
Było małe i puste. W rogach były jedynie pajęczyny, które dodawały starości temu miejscu.
- Nie rozumiem, moja matka pisała, że tutaj znajdę majątek. - szepnęła Tessa, wchodząc głębiej.
- Może się myliła lub ktoś ukradł... - Cecily nie dokończyła, ponieważ dając kolejny krok bliżej ściany, poczuła jak podłoga się pod nią zapada. Deski złamały się, tworząc dziurę. Dziewczyna w ostatniej chwili z krzykiem złapała się jej brzegów.
- Cecily! - krzyknęła Tessa, kładąc się na brzuchu, by móc złapać jej dłonie.
- Czemu ja? - wzdychnęła brunetka, mocniej zaciskając dłonie na brzegu desek. Kiedy spojrzała w dół i zobaczyła jak głęboka jest dziura, zaczęło kręcić jej się w głowie. Poczuła jak jej palce miękną i zaczynają się ześlizgiwać z desek. Po chwili, puściła się i mimo starań Tessy, spadła.
Zaczęła lecieć w dół, obijając się o różne gałęzie, a po chwili korzenie. Krzyczała, czując to okropne uczucie w brzuchu. A jedyne co widziała, to oddalające się światełko z góry. Słyszała powietrze, ocierające się o jej uszy i krzyki Tessy, po chwili również chłopców... a szczególnie Gabriela.
"To koniec" pomyślała. "Umrę!"
Zamknęła oczy, będąc gotową na śmierć lub ból, który nadszedł... ale nie był taki mocny jak sobie wyobrażała.
Uczucie spadania znikło, a zalała ją fala bólu w całym ciele. Czuła zapach ziemi i siana, na którym prawdopodobnie wylądowała. Serce jej biło o klatkę piersiową jak oszalałe. Miała wrażenie, że jak się nie uspokoi, to ono zaraz wyskoczy.
Wzięła głęboki oddech i powoli otworzyła oczy. W miejscu panowały ciemności, przez co nic nie widziała.
Wyczuła, że wylądowała na stosie siana, z którego po chwili się wygrzebała. Wyjęła zapałki, które po chwili jedną z nich zapaliła. Zaczęła się rozglądać i zrozumiała, że znajduje się pod ziemią. Wyglądało to jak duża nora zająca, z której nie ma wyjścia. Co chwilę, drżącą dłonią przesuwała światło, zawsze kiedy słyszała jakiś szelest lub inne dziwne dźwięki.
Zaklęła cicho pod nosem.
- Trzeba było siedzieć w domu...
Jam myślicie, czy Cecily coś lub kogoś tam znajdzie? Mam nadzieję, że rozdział był warty czekania, mimo iż nie był długi :( Ale obiecuję, że kolejny będzie dłuższy ;*
PS. Z całego serca wam dziękuję, aniołki, za 10 270 wyświetleń!!! Jesteście kochani <3<3<3
Rozdział zdecydowanie wart czekania. Świetny list. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńCUDOWNY ROZDZIAŁ <3
OdpowiedzUsuńNIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NEXTA <3
życzę weny i mam nadzieje że pomgą wyjść Cecily
Cudo. Choć cudo, to za mało. Słów mi brak. ♥ Julia
OdpowiedzUsuńRozdział Boski jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńWeny ;3 czekam na next :))
The best
OdpowiedzUsuńWoW ja chce wiece ale musze poczekać do niedzieli ech mam nadzieje że Cecily nic nie będzie i co jeszcze o a ten list to takie wow szczerze to się tego spodziewałam i will ech niech on ją przytuli uwielbiam go ale on jest idiotą przecież Jem Cecily jego rodzina itd go kochają o oni cały czas żyją o on zamiast to przyjąć do wiadomości odpycha Tesse i ją rani ech i co z niego wyrośnie czekam na nexta
OdpowiedzUsuńI DZIĘKI ŻE ZNALAZŁAŚ CZAS ŻEBY DO MNIE ZAJRZEĆ ;)